Friday 5 November 2010

Meksyk 3 (Polski) - 2010/11

Na ostatnie pare dni zdecydowalismy sie poleniuchowac na plazy i popluskac w cieplej wodzie. W teorii byl to dobry pomysl ale w praktyce nie za bardzo nam wyszlo.

Na odpoczynek wybralismy wyspe Cozumel. Glownie dlatego, ze tam odbywa sie Ironman Meksyk pod koniec listopada, wiec chcielismy zobaczyc to miejsce. Tak wiec znalezlismy sie w all inclusive resorcie, Allegro na wyspie Cozumel z ladna piaszczysta plaza i zadziwiajaco ciepla i czysta woda.


Ciezko bylo nam sie przestawic sie na inny tryb funkcjonowania (nic nie robienia) i irytowalo nas:
  • brak publicznego transportu znaczyl, ze trzeba wszedzie bylo poruszac sie taksowka
  • mimo, ze resort byl all inclusive wszyscy oczekiwali napiwkow (tak to jest jak sie zatrzymuje w resortam pelnych amerykanow)
  • wszystkie ceny tutaj sa w dolarach amerykanskich (nie bylismy na to przygotowani i mielismy tylko pesos); w pesos mozna placic ale przelicznik jest bardzo niekorzystny i kazde miejsce ma inny przelicznik; taksowkarz raz nas ochrzanil, ze jak to mozemy przyjechac tu i nie miec dolarow
  • hotel byl czysty i ok, ale wystoj byl bardzo neutralny bez rzadnych meksykanckich detali, nieporownywalny z urokiwymi hotelikami w jakich do tej pory mieszkalismy
  • jedzenie bylo takie sobie, zbytnio nie lubujemy sie w hot-dogach i hamburgerach a dania meksykanskie rzadko pojawialy sie na menu
No ale nie bylo sensu biadolic i trzeba bylo zaadoptowac sie. Tak wiec wynajelismy "samochod" by objechac wyspe (60km), byl to VW Beetle zwany tutaj Meksykanskim Ferarri (i rzeczywiscie bylo to samochod nie do zapomnienia).


Cozumel to mala wyspa (54km x 14km) wiec szybko objechalismy ja. Zachodnie wybrzez jest niezabudowane, mocno wietrzne a plaze takie sobie. Poza paroma sklepikami z pamiatkami i restauracjami nie ma nic ciekawego. Jedynym miastem na wyspie jest San Miguel utrzymujace sie z turystow - wielkie statki pelne turystow (caraiban cruise) przybijaja na brzeg, turysci sie wylegaja a sprzedawcy zacieraja rece.




Rozczarowujacy byl fakt, ze nie swietowali tu Wszystkich Swietych. W glebi Meksyku Wszystkich Swietych celabracje byly duze, dekoracje byly widoczne wszedzie (popatrzcie sie na zdjecia kosciotrupow w Oaxace w czesci pierwszej). Obchody tu sa inne niz w Polsce. Oprocz czyszczenia i dekorowania nagrobkow, buduja tu zdobione oltarze, na ktorych stawiaja zdjecia osob zmarlych i ich ulubione jedzenie i drinki (oltarze dzieci maja zazwyczaj zabawki, doroslych butelke tequilli). W Cozumel jak nam powiedziala jedna ze sprzedawczyn - bizness jak zawsze, celebracje skasowane, bo przyplynac mialy 4 cruisy. Jedyny oltarz jaki znalezlismy nie byl zbyt okazaly

Ostatecznie 3 dni minely nam szybko. Na ostatnie 1.5 dnia przenieslismy sie do Cancun (w jezyku Majow Cancun znaczy gniazdo wezy), skad mielismy samolot powrotny. Jest to najwieksze w Meksyku centrum turystyczne w Meksyku pelne poteznych hoteli, popularne wsrod europejczykow i amerykanow. Zatrzymalismy sie w olbrzymim hotelu nad morzem.





My oboje zalapalismy mocne przeziebienie i kichalismy non stop i bez wielkiej paczki husteczek higienicznych nigdzie sie nie ruszalismy. Zamiast pozegnalnego obiady musielismy sie zadowolic pizza na wynos i butelka wina w pokoju. Mimo nie najlepszego samopoczucia raz wybralismy sie wieczorem na spacer po plazy i wrocilismy z wielkimi muszlami.


Meksyk bardzo nam sie podobal, pogoda dopisala a jedzenie bardzo smakowalo. Dowiedzielismy sie wiele o historii, geografi i podszkolilismy nasz hiszpanski.

Patrzac wstecz, to nasz plan byl ok ale jakbysmy mieli go powtorzyc to bysmy wprowdzili male poprawki (skasowali Cozumel i zamiast tego pojechali do St Cristobal i spedzili wiecej czasu w Cancun).

Ku naszem zdziwieniu, Cancun nam sie podobal i mozna zrozumiec czemu przyciaga tak wielu wczasowiczow. Plaze i woda sa czyste i caly pakiet ma znacznie wiecej wdzieku niz zabudowane wybrzeza Hiszpanii. My mimo wszystko nie wyobrazamy siebie spedzajacych tutaj 2 tygodnie wakacji gdyz preferujemy bardziej ruchliwy typ odpoczynku ale jakbysmy byli jeszcze kiedys w okolicach Cancun to na pewno sie zatrzymamy na pare dni.





No comments: