Okazało się, że poniższy blog opublikowaliśmy za szybko. W dzisiejszych czasach wszystko się szybko zmienia, tak też było z naszą kwarantanną i zamiast 14 dni mieliśmy 21 dni. No ale przetrwaliśmy. Czas nam szybko zleciał na robieniu nic i pedałowaniu. Kończąc kwarantannę przepedałowaliśmy:
- Michał - 550 km i 4,051 przewyższeń
- Alex - 445 km i 2,738 m przewyższeń
Piątek rano, 23 kwietnia, taksówka przyjeżdża. Bagażu mamy sporo: 3 torby, 2 rowery i 3 podręczne, ale wszystkie się mieszczą. Lotnisko jest opustoszałe, pasażerów brak, wszystko pozamykane poza jedną piekarnią. Przed nami długi dzień, lecimy do Amsterdamu, gdzie mamy 8 godz postoju i potem lot do Singapuru.
Nuremberg - Amsterdam - znw w samolocie po 16 miesiącach |
Sobota, 24 kwietnia, lądujemy w Singapurze po dziewięcio godzinnym locie. Wychodzimy z samolotu i już w rękawie mamy pierwsze mierzenie temperatury. Wychodząc z rękawa grupa z obsługi w plastykowych fartuchach i maskach mierzy nam temperaturę po raz długi i zadaje standardowe pytania. Lotnisko jest opustoszałe, pasażerów brak, wszystkie sklepy pozamykane, strzałki wskazują nam drogę do odprawy paszportowej.
Odbieramy bagaże i podążamy za strzałkami do PCR testu. Po teście podążam strzałki do odprawy celnej. Formalności na lotnisku zajęły około godziny. Siedzimy przez chwilę w poczekalni, jest 7 osób. Potem podjeżdża autobus, wsiadamy,, siedzenia pokryte plastykowymi workami i jedziemy jakieś pół godziny do hotelu, gdzie spędzimy 14 dni w kwarantannie.
Hotele są losowo przydzielane jak na loterii. Można wylądować w 4 gwiazdkowym apartamencie z widokiem na morze na Santosa wyspie albo w małym ciemnym pokoiku w centrum. My wylądowaliśmy w Jen hotel w Taglin. Rejestracja w hotelu idzie sprawnie, każdy z nas dostał termometr.
Idąc korytarzem hotelowym do pokoju mamy uczucie jakbyśmy szli przez opustoszały budynek. Pod każdymi drzwiami stoi mały stolik, na którym 3 razy dziennie zostawiane są posiłki.
Nasz pokój jest na 15-stym piętrze. Pokój jest mały, czysty i przyjemny i nie zupełnie adekwatny, by zatrzymać się turystycznie. Ale z naszymi wielkimi bagażami i 2 rowerami pomieszczenie się w jednym pokoju byłoby wezwaniem. Na szczęście dostaliśmy 2 pokoje kolo siebie połączone drzwiami, więc 14 dni spędzamy w "dwupokojowym" apartamencie. Pokój z tapetą w różowe kwiatki zamieniamy na siłownię i magazyn. Pokój z tapetą w rowery jest naszym pokojem mieszkalnym.
Widok z naszeho pokoju hest OK. Tanglin to rezydencka area blisko ogrodu botanicznego ale ruch na ulicach i chodnikach jest mały. Deszcze są spektakularne. Popołudniu robi się ciemno, deszcz łośno wali o szyby i zazwyczaj towarzyszy temu burza. Cae przedstawienie trwa do godziny poczym wszystko wraca do normy.
idok z naszego pokoju na 15 piętrze |
A tak wygląda podczas ulewy |
3 razy dzienne, o 8, 12 i 18, dzwonek do drzwi oznajmia, z jedzenie jest pod drzwiami. Ręczniki zmieniane są co 3 dni a pościel raz w tygodniu.
Rano przed południem trzeba zadzwonić na recepcje i podać temperaturę.
Prawie codziennie każdy z nas otrzymuje telefon z MOH (ministerstwa zdrowia) ze standardowymi pytaniami: jak się czujemy? jaką mamy wizę? w jakim hotelu jesteśmy? jaki jest numer pokoju? ile osób w pokoju? przypominają nam, że nie możemy opuszczać pokoju i że musimy mierzyć temperaturę 3 razy dziennie i zapisywać na kartce.
Interesujący jest fakt, jak bardzo szczegółowo każdy przypadek jest opisywanie. Codziennie na stronie MOH podaje statystyki z dokładnym opisem, powiązanie do innych przypadków, szczepienia, wyniki testów oraz miejsce zatrudnienia (stanowisko i oddział).
Dni mijają nam szybko mimo nie robiąc nic.
- 8 rano, dzwonek do drzwi, śniadanie
- poranne mierzenie temperatury i telefon do recepcji
- południe, dzwonek do drzwi, lunch, kolejne mierzenie temperatury
- telefon z MOH (ministerstwa zdrowia)
- czas na jakiś trening, rozstawiony rower czeka w pokoju obok
- 18 godzina, dzwonek do drzwi, kolacja
- kolejne mierzenie temperatury