Thursday 6 December 2007

Patagonia - 1 tydzien (Polski)



Patagonie postanowilismy zwiedzic w zorganozowanej grupie i jak na razie jestesmy bardzo zadowoleni – nie trzeba sie martwic o mieszkanie, dogadywac na migi i martwic sie jak dojechac. Lot malym samolotem z Buenos Aires trwal 3 godziny (3,600 km) – widoki przecudne ale troche pietra mielismy jak pare razy krecil kolka podchodzac do ladowania i kolyszac sie mocno z boku na bok. Nasza wycieczka trwa 21 dni i jedzie z Ushuaia do Santiago. Potrozujemy zolta przerobiona ciezarowka, grupa liczy 11 osob (3 starsze osoby, reszta w naszym wieku) – jest zabawnie i jak na razie bezkonfliktowo.

USHUAIA w Argentynie (3 dni) – najbardzie na poludnie wysuniete miasto na swiecie, skad wyrusza wiekszosc wypraw na Antarktyke. Pieknie polozenie – miasto 40 tys nad oceanem otoczone gorami pokrytymi sniegiem. Przeszlismy 20km po Tierra del Fungo Parku – nadmorski park narodowy z trasami wzdluz oceanu i lasow z rzekami pelnymi bobrowych tam. Wlazilismy na maly pobliski lodowiec (Martial) – zastala nas tam wichura ze sniegiem wiec zbiegalismy w dol ile sil w nogach mielismy. Bylismy na wycieczce statkiem po Beagle zatoce – ogladalismy male pingwinki i foki.

RIO GRANDE & PUNTO ARENAS (2 dni) – jadac na poloc nocowalismy w tych dwoch miastach. Rio Grande bylo baza lotnicza podczas wojny o Falklandy. Punto Arenas jest w Chile – przyjemna mala miejscowosc ale przybylismy w niedziele wiec wszystko bylo pozamykane.

TORES DEL PAINE (3 dni) – park narodowy w tlumaczeniu Wieze Niebieskie (tak nazywa sie najwyzszy szczyt). Spedzilismy tam 3 dni na kampingu w namiotach – troche zimno ale wrazenia super. Jezdzilismy konno – poraz pierwszy w zyciu i dalej jestemy pod wrazedniem. Pelni strachu wsiedlismy na konia, jezdzilismy przez 2 godz przez pola, brzegiem jeziora, bagnem, mokradlem a potem przez las. Widoki byly super i bylismy peni podziwu dla konia. W nastepny dzien wczesnym rankiem poszlismy ogladac Tores del Paine – najwyzszy szczyt – 18km ale widok niesamowity (na zdjeciu). W nastepny dzien wiecej chodzenia do doliny Frances – 24km – wzdluz jeziora, kamieniach polodowcowych, urwiskiem, lasem – widoki przecudne ale zrobienie calego szlaku zajelo nam 7 godz i ostatnie 3km musielismy biec by zlapac ostatni prom. W ostatni dzien wyjezdzajac zatrzymalismy sie w pary widokowych miejscach i mielismi smakowanie wina w przepieknej scenerii. Nogi troche bola (nawet Michal bo nie poszedl na trening) ale warto bylo – widoki pozostana nam w pamieci na dlugo.

Jest fajnie ale czas za szybko leci i az wiezyc sie nie chce ze tydzien juz za nami. Zostala nam juz niecaly miesiac w Ameryce Poludniowej. Jeszcze troche atrakcji przed nami – park lodowcowy z Moreno lodowcem, wspinaczka na aktywny wulkan Villarrica.....

3 comments:

EwaBK said...

Kochani, dzieki za kolejna wiadomosc. Relacja piekna, na zdjeciu wygladacie na radosnych, wiec pewnie tak wlasnie sie czujecie - w tle piekny widok na osniezone gory, wspaniale! Goraco Was pozdrawiam, powodzenia w dalszej wedrowce. mama

EwaBK said...

Olenko - w srode sa Twoje IMIENINY - wszystkiego najlepszego z tej okazji. Ciekawe czy na wycieczce o tym pamietacie? Goraco Was pozdrawiam.

MichaelK said...

Dzieki za przypomnienie i pamiec. W srode spedzilismy 12 godz w autobusie ale wieczorem poszlismy do obiad do fajnej restauracji (michal oczywiscie mial steka a ja delektowalam sie pstragiem z migdalami - nie obylo sie bez butelki wina). Dzis michal pojechal na polow ryb - jak uda mu sie cos zlapac znow bedziemy mieli rybke na kolacje Pozdrawiamy