Thursday 13 December 2007

Patagonia - 2 tydzien (Polski)


Od tygodni przemieszczmy sie co pare nocy wiec mamy wprawe w pakowaniu plecakow – juz idzie nam to szybko i sprawnie. Michal ciagle zafascynowany jest stekami (duze i smaczne), wino tanie. Lazienki tu maja dziwne ustawienie – czesto prysznic i toaleta sa razem za zaslona prysznica wiec nie ma szans by wziac prysznic i nie zmoczyc papieru.

PUERTO NATALES - po 3 dniach wloczenia sie po Torres del Paine, spania na kampingu w namiocie na materacu, z ktorego ciagle uciekalo powietrze wrocilismy do cywilizacji - male miasteczko utrzymujace sie glownie z turystow zatrzymujacych sie w drodze do Torres del Paine (parku narodowego). Bylo fajnie ale zimno – lato dopiero sie zaczyna wiec nie ma sie co dziwic.

LODOWIEC PERITO MORENO – baza do zwiedzania bylo El Calafate – urocze turystyczne miasteczko z mnostwem pieknych restauracyjek i sklepikow z pamiatkami. Mieszkalismy w super hotelu z kuchnia wiec po raz pierwszy od dlugiego czasu ugotowalismy sobie kolacje – mala przerwa od ciaglego jadania w restauracjach. Lodowiec Moreno jest jeden z 3 nietopiejacych lodowcow – 30km dlugosci, 5km szerokosci, 60m wysokosci. Widzielismy dosc duzy kawalek lodowca odlamujacy sie i wpadajacy do jeziora – huk przypomina lecacy helikopter. Dziennie przesuwa sie okolo 2m.

FITZ ROY – czesc lodowcowego narodowego parku – najwyzszy szczyt ma 3,128 m. Zatrzymalismy sie w El Chalten – malenka miejscowosc polozona w dolinie, ktora stara sie zmienic z dziury w oaze turystyczna – w poblizu nic nie ma poza pieknymi widokami i gorami. Tu po raz pierwszy probowalismy sil w spinaczce po lodowcu (na zdjecciu). Po 4 godz marszu dotarlismy na lodowiec gdzie przez pare godzin lazilimy po lodzie i probowalismy sil w wspinaczce. Dziwnie sie chodzilo z rakami na butach – ciekawy wynalazek te raki ale chodzi sie inaczej np. zchodzac w dol trzeba stopy stawiac prosto a nie pod skosem jak zazwyczaj sie robi chodzac po gorach. Wlazenie na pionowa tafle lodowca wyglada znacznie latwiej w tv niz w rzeczywistosci.

Po 2 dniach jazdy przez pustynie Patagonska dotarlismy do Bariloche w krainie jezior – siedziba emigrantow szwajcarkich/austryjackich – przepiekna miejscowosc, nie do opisania krajobrazy i mnostwo sklepow z czekoladkami. Wiecej wkrotce .... Michal dzis poplynal na polow ryb na przynete - jak sie uda to bedziemy mieli pyszna kolacje zlowiona przez Michala

3 comments:

EwaBK said...

Kochani, kolejna piekna relacja, barwne opisy Patagonii, a widok osniezonych gor z jeziorem u podnoza troche przypomina Morskie Oko. Odpisalam na mail'a - nie wiem czy dotrze. Gorace usciski. m.

MichaelK said...

email niestety nie doszedl - szkoda - nie wiemy czemu ale nasze emaile tez czesto wracaja

jutro nasza wycieczka sie konczy, zostal tydzien a potem opuszczamy Amryke poludniowa i lecimy do Nowej Zelandii. przez ostanie 3 tygodnie wszystko za nas robiono - gdzie isc, transport i mieszkanie zalatwiano - ciezko bedzie teraz sie przestawic i zalatwiac to samemu (pora przypomniec sobie jezyk migowy i rysunkowy znowu)

EwaBK said...

Kochani, coraz blizej Swiat - okazuje sie, ze bedziemy spedzac je w trojke, tzn. Szymon, Wlodek i ja. Blizniaczki beda w Czestochowie. Wlodek w czwartek powinien wrocic z kursu, wiec mama nadzieje, ze razem z Szymonem przygotuja choinke, a ja reszte - to co powinno znalezc sie na stole. Ciekawe jak beda wygladaly Wasze Swieta - sercem bedziemy z Wami. Wesolych Swiat! Usciski. m.