Tuesday 18 December 2007

Patagonia - 3 tydzien (Polski)




Nasza zorganizowana wycieczka dobiegla konca – znow trzeba przestawic sie na jezyk migowy i zaczac myslec.

BARILOCHE – polozone w Argentynie w krainie jezior, siedziba emigrantow z Szwajcarii/Australii co widac po na kazdym kroku (prawie jak w Alpach) – drewniane domki, mnostwo sklepikow z czekoladkami polozone nad jeziorem otoczonym gorami porosnietymi sosnami z bialymi szczytami. Droga do Bariloche byla jak do tej pory najbadziej dech zapierajaca – przydrozne rowy i laki porosniete sa fioletowym lubinem, ktory wygladal przepieknie w sloncu. Michal wybral sie na polow pstraga – niestety nic nie zlapal, udalo sie to tylko jednej osobie z naszej grupy.

PUCON w Chile – piekna mala miejscowosc z mnostwem restauracji, sklepow ze sprzetem sportowym i biur turystycznych. Mieszkalismy w apartamentach z wlasna kuchnia w pokoju (najlepsze mieszkanie jak do tej pory) – wiec przez 2 noce delektowalismy sie domowymi obiadkami. Spedzilismy tu 3 noce (2 dni). Nad miastem goruja wulkany pokryte sniegiem ziejace dymemy (jak kominy).
W pierwszy dzien wspinalismy sie na wulkan Villarica 2.800 mnpm – na druga czesc wspinaczki musielismy zakladac raki na buty. Na wyprawe dali nam specialne buty nieprzemakalne, spodnie, bluzy, raki, toporki do lodu i kaski – wygladalismy jak wycieczka ze szkoly w mundurkach. Krater – gleboka dziura z ktorej unosi sie dym, slychac jak sie cos bulgocze w sroku. Lawy niestety nie widzielismy – przestala leciec jakis miesiac temu ale mowia ze wkrotce zacznie bo wulkan sie robi glosnawy. Zejscie bylo najlepsze – zjezdzalo sie w dol po sniegu na tylku – predkosc zjazdu regulowalo toporkiem. Wyprawa na wulkan byla zdecydowanie najlepsza wyprawa podczas tego wyjazdu – w polowie tylek bolal i malo nam nie odmarzl ale smiechu i ubawu bylo mnostwo.
W drugi dzien rano ja pojechalam na sply pontonem po rzece z kaskadami i malymi wodospadami – zbytnio nie wiem jak sie dalam na to namowic, gdyz plywac nie umie i wody sie boje. Odwazylam sie nawet skakac z kamienia do glebokiej wody (mielismy wszyscy kamizelki) ale tak bylam zestresowana ze jak wyplynelam na powierzchnie to dalej mialam oczy zamkniete i wstrzymany oddech (wszyscy mieli ubaw z tego). Michal w tym czasie poszedl jezdzic sobie na rowerze gorskim (82km). Po poludniu razem poszlismy na rower (40km) razem z chlopakiem od nas z grupy. Niestety w polowie drogi koledze odpadlo pedalo wiec jechal na rowerze pedalujac jedna noga przez prawie 5km po zwirze. Na glownej drodze (19km) Michal znalazl jakis sznurek i przyczpil kolege do siebie – wygladali jak smieszny tandem ale zasuwali calkiem szybko takze nie moglam za nimi nadazyc (moje wytlumaczenie bylo ze oni pedalowali 3 nogami a ja tylko 2).
Wczoraj byla ostatnia noc naszej wycieczki - spedzilismy ja w Santiago. Dzis jestemy w Mendozie w Argentynie – kraina winiarni. Jutro idziemy sie rozejrzec po miescie - moze tu spedzimy swieta. Odezwiemy sie przed swietami ......

4 comments:

EwaBK said...

Kochani, zaczynam dzien od przegladania internetu - dzisiaj wspaniala relacja z kolejnego Waszego etapu podrozy i zgadzam sie z Wami, ze Patagonia jest piekna i niesamowita - juz wyobrazam sobie wiele urokow tej krainy utrwalonych przez Was na zdjeciach. Raz jeszcze zycze Wesolych Swiat - takze w imieniu Szymona i Ciotki Joli. Usciski.m.

EwaBK said...

Olenko i Michciu, nie wiem czy mail dotarl, wiec dodatkowo tutaj zycze Wam WESOLYCH SWIAT i SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU. Udanych przygotowan potraw - takich naszych - abyscie troche poczuli swieta. Goraco pozdrawiam. m.

Irena&Andrzej said...

Witamy serdecznie. Pilnie czytamy Wasze relacje na bieżąco, chociaż z "pocztą zwrotną", jak widać było nam "pod górkę".
Jesteśmy właśnie w szczycie przygotowań do Wigilii, zapachy ciast, potraw i choinki mieszają się, czyli tradycyjnie, jak co roku. Chociaż dodatkiem specjalnym w tym roku było rąbanie i układanie drewna na opał, ot taki szczególny przypadek aerobiku, siłowni i... sportów ekstremalnych za jednym zamachem.
W oczekiwaniu na kolejne opisy z Waszej wyprawy przesyłamy życzenia świąteczno - noworoczne, a więc Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
Pozdrawiamy: Irena, Andrzej, Orest, Marek i Hania
P.S. Jeśli to możliwe prosimy o więcej zdjęć (wiadomo "w miarę jedzenia apetyt rośnie").

MichaelK said...

Pozostaje nam pozazdroscic Wam tych wszystkich smakolykow jakie znajda sie na wigilijnym stole. My bedziemy musieli sie zadowolic rybkami z puszek no i mrozonymi pierogami. Swieta w upla nie maja tu tyle uroku co u nas - sztuczne choinki wygladaja nie na miejscu, dekoracji za duzo nie ma. Czasami jak sie wejdzie do sklepu to graja kolendy ale dziwnie tak sluchac kolend w klapkach i krotkich spodenkach.