Friday, 4 January 2008

Auckland – New Zealand (Polski)

Po 2 miesiacach opuscilismy Ameryke Poludniowa. Sylwestra spedzilismy w samolocie – wylecielismy 30 grudnia i lot trwal 13 godz ale w wyniku zmiany czasu odjeli nam 1 dzien – niestety nie serwowali szampana i nie powiedzieli kiedy nadszedl Nowy Rok. Lot byl przyjemny, bez turbulencji a ze filmow nie bylo ciekawych wiec przespalismy wiekszosc lotu. Wyladowalismy w Auckland 1 stycznia o 4 rano – lotnisko bylo opustoszale wiec pojechalismy do hotelu, gdzie pozwolono nam sie wprowadzic o 6 rano (hurah – dobry poczatek Nowego Roku !!!!)
Aucklad ma 1.1 mln mieszkancow i na jego terenie jest 48 wulkanow (do 200 mnpm). Zeglarstwo tutaj jestbardzo popularne – ilosc zaglowek przycumowanych w portach jest nie do opisania. Ponizej jest panowama Auckland z nieakltywnego juz wulanu Mt Eden (krater ma 50m glebokosci)


Sky Tower w Auckland - mozna z niego skakac (bungy jumping) albo obchodzic ja na zewnatrz (sky walking).

szylismy na poszukiwanie szampana (nowozelandzki nowy rok stracilismy ale polskiego jeszcze nie bylo). Szmpan wystrzelil o polnocy polskiego czasu (11 rano nowozelandzkiego) – zagryzalismy go platkami z mlekiem (nic bardziej wypasionego do jedzenia nie znalezlismy). Po szampanskim sniadaniu poszlismy ogladac tenis – byl tu ASB turniej, rozgrzewka przed Australian Open i pare osob z czolowki jak Devenport, Zvonarewa ... Spedzilismy tam caly dzien z mala przerwa na obiad, ktory zjedlismy w porcie. Wieczorem grala para z polski (Rosowska i Janas) ale nie szlo im za dobrze. Tak minal nasz pierwszy dzien – zmeczenie nas dopadlo wieczorem.

2 stycznia byl tu dniem wolnym od pracy – miasto bylo opustoszale. Wybralismy sie do muzeum/oceanaium zwanego Spotkanie z Antarktyka. Jedno z ciekawszych oceanariow w jakim bylismy – dobrze udokumentowane w bardzo przystepny sposob pierwsze wyprawy na biegun poludniowy, duzo eksponatow. Mieli replike domu/namiotow w jakim mieszkali pierwszi zdobywcy bieguna pld, opisy wypraw Scotta z 1902 i 1910, Shackleton z 1914 i Amunsena z 1911 (Norweg - pierwszy doszedl do bieguna pld). By utrzymac pingwiny produkuja codziennie 3 tony sniegu. Lunch mielismy oryginalny – truskawki kupione przy drodze na plazy.

Wieczorem poplynelismy do Devenport promem – dzielnica artystow, piekne domy – tam ogladajac zacod slonca zjedlismy kolacje na plazy (kanapki).



Po 2 dniach siedzenia pora byla ruszyc znow w droge. Rano wybralismy sie na zakupy – namiot i maty, gdyz pola namiotowe sa tu dosc fajne no i finansowo znacznie taniej wychodzi niz kwatery – minusem jest extra 7 kg bagazu.


Odezwiemy sie wkrotce. Nasz Nastepny przystanek to Waikomo jaskinie – jak nam sie uda to postaramy sie zwiedzic jedna z jaskin profesjonalnie – opuszczajac sie na linach ..... Damy znac jak nam poszlo.

2 comments:

EwaBK said...

Kochani, dzieki za kolejne wiesci - tym razem z Nowej Zelandii. Jak widze radzicie sobie w kazdych okolicznosciach /kupno namiotu!/. Zycze pomyslnego zwiedzania Zielonej Wyspy. Usciski. m.

Anonymous said...

Wszystkiego najlepszego w Nowym 2008 roku oraz zdrowych i wesołych Swiąt Bożego Narodzenia.Z uwagą śledzimy wasze wojaże.U nas dużymi krokami zbliżaja się FERIE.Od tego wekeendu będziemy mieli dwa tygodnie "laby"(oprócz Kazia).Jednak to tylko pozory -planuje remont łazienki. Co z tego wyjdzie to zobaczymy.Przez kilka dni trzymał troche mróz - 10 do - 12 stopni ale od niedzieli jst odwilż. Dużo wpisuje się na strone Nasza klasa.Pozdrowienia