z lewej: Richard, Brendon, Kathrine, Michal i Kay
W niedziele pozyczylismy rowery i jezdzilismy po Melbourne – a ze bylismy juz tam wczesniej wiec koncentrowalismy sie na miejscach, ktore znalismy.
We wtorek wynajelismy samochod i ruszylismy w droge, wzdluz Great Ocean Road – jedna z najbardziej uroczych drog na swiecie – 150km wzdluz oceanu, mnostwo malych pieknych plazy i miasteczek. Przy drodze zatrzymalismy sie by ogladac koale - do tej pory widzielismy je tylko w zoo, nigdy na wolnosci - pozycje w jakisch spia na eukaliptusach sa nie do opisania. Na noc zatrzymalismy sie na kampingu w Port Cambell – na obiad pizza i butelka wina na plazy pod rozgwiezdzonym niebem – pycha!!!
W srode pojechalismy do Grampians – gorzysty park narodowy, z mnostwem szlakow. Przyjechalismy po poludniu wiec skoncentrowalismy sie na zwiedzeniu musea o aborygenach i punktach widokowych. Kamping byl super – kangury skakaly wsrod namiotow a my mielismy warzywa z grila i oczywiscie czerwone wino. W czwartek wczesnych rankiem (jesli 9 rano mozna nazwac wczesnym rankiem) poszlismy sie wspiac na Pinacle szczyt – tylko 5km ale bardzo interesujace widoki – troche lasu, troche skalek ...
Potem ruszylismy w droge do Adelaide – 550km.
Nastepne 3 dni spedzilismy w Adelaide z ciociami, odwiedzajac kangury i koale oraz inne turystyczne atrakcje.
Michal probowal pograskac echindy (podobne do jezy) - nie byl to dobry pomysl, echinda sie napierzyly i pokula a Michala reka bolala przez reszte dnia
W niedziele Daniel i ciocia odlecialy do domu, z 2 dniowym postojem w Kuala Lumpur. Zrobilo sie pusto i cicho. My planujemy posiedziec w Adelaide przez tydzien a potem znow ruszyc w droge – nastepny postoj Perth.
1 comment:
Kochani, dzieki za 'australijskie" zdjecia oraz relacje z wycieczki po tym kontynencie. Widac, ze zdrowie /poza bolaca reka Michala/ i humory dopisuja, wiec niezle zapowiada sie kolejny etap podrozy. Powodzenia, usciski. m.
Post a Comment