Saturday, 10 May 2008

Koniec podrozy (Polski)

6 miesiecy uplynelo nam szybko, przemierzylismy pare tysiecy km, zrobilismy prawie 3,5 tys zdjec, ktore zredukowalismy do 40min pokazu na CD (dostepny na zyczenie).

Lot powrotny minal sympatycznie i szybko, bez turbulencji. Wyladowalismy w Londynie o 7 rano – pogoda nieciekawa: szaro, zimno, wietrznie i deszczowo.


Sasiedzi ucieszyli sie z naszego powrotu a wlasciwie z faktu, ze nie musza juz dogladac naszego domu, podlewac kwiatkow i naprawiac plot jak wiatr rozwali. Znajomi na przywitanie zostawili nam w lodowce 2 mrozone pizze, mleko, herbate i kawe – co za ulga, gdyz nikomu z nas nie usmiechala sie perspektywa pedalowania do sklepu na zakupy. Sumujac – wszystko przetrwalo bez problemow poza samochodem i motorem (rozladowaly sie akumulatory ale przez nasza glupote, gdyz powinnismy go wyjac (lekcja na przyszlosc)).

Wrazenia z wakacji:
- Brazylia – nie byla tak eksytujaca jak oczekiwalismy, powinnismy spedzic miej czasu w Rio and San Paulo i pojechac do Amazoni

- Iguacu Wodospady na granicy Argentyny i Brazylii ciagnace sie przez 2.4 km - po nich juz zadne inne wodospady nie zrobily juz na nas wrazenia

- Aconcagua - najwyzsza gora w Ameryce Pld, mieszkalismy na wysokosci w 2,800 npm w schronisku - nic poza schroniskiem, droga i przecudownymi widokami na gory

- zwiedzanie Patagonii grupowo bylo dobrym posunieciem, ekipa byla fajna, zmobilizowalo nas to do zrobienia wiecej aktywnosci niz zazwyczaj; na zawsze pozostana nam w pamieci przepiekne widoki podczas naszych dlugich wedrowek i zjezdzanie na tylkach z aktywnego Vilarica wulkanu
- steki i wino – nigdzie na swiecie takich wielkich stekow nie widzielismy (600 g) jak w Argentynie i tak dobrego i taniego wina;


- Great Ocean Road kolo Melbourne w Australii – 160km droga nad oceanem z malymi plazami, przepieknymi skalnymi formacjami, super pogoda; super, ze udalo sie Danielowi do nas dolaczyc

- kangury skaczace po campingu wsrod namiotow i koale spiace w najprzerozniejszych pozycjach na przydroznych eukaliptusach


- wielkie nieokupowane przestrzenie we wschodniej Australii – male solne jeziorka, przemierzanie setek niezaludnionych kilometrow bez spotkania zadnych ludzi i samochodow


- Bali – niesamowita niespodzianka, dzieki Mariuszkowi mielismy okazje poznac Bali nie od turystycznej strony, jadac razem z lokalnymi, poznac ich obyczaje; ryby z grilla w Timbaran zaliczaja sie do jednego z najlepszych dan podczas naszej wedrowki


- Cambodia – Angkor Wat ruiny na dlugo pozostana nam w pamieci, ciezko wyobrazic ich rozmiar a zdjecia nie oddaja ogromu i piekna; Amok (ryba z warzywami w sosie kary w lisciach bananowca) - pycha


- Laos – biedny kraj, swiatynie nie tak bogato zdobione jak w Tajlandii, lokalni myjacy sie w rzece i starajacy sie sprzedac co tylko maja; dluga kolejka do szpitala dzieciecego (niektorzy stoja po pare dni) pozostanie nam na dlugo w pamieci i uswiadomila nam jak duzo szczescia my mamy bedac zdrowi i jak malo czasami to doceniamy

- Tajlandia – mekka dla turystow z dobrze rozwinieta baza turystyczna, przepiekne i bogato zdobione zlotem swiatynie no i tajski masaz; Spedzenie ostatniego tygodnia na wyspie Phi Phi bylo super pomyslem, relaksujace miejsce no i tam sie nauczylam plywac (tylko pare zabek ale zawsze to start)


Dzieki za sledzenie naszej podrozy i komentarze. Mamy nadzieje, ze z naszych opisow dowiedzieliscie sie czegos interesujacego. Moze jakies z miejsc spodobalo Wam sie na tyle by wybrac sie tam na wakacje - jesli tak to czekamy na kartke

W pierwszy weekend po powrocie pojechalismy ogladac Londynski Maraton – Michal nie zdazyl sie przygotowac wiec biegal tylko polowe poczym zszedl z trasy.

Nastepny tydzien przelecial jak blyskawica – ja nabawilam sie zapalenia gardla i stracilam glos (Michal sie smial, ze po 6 miesiacach sluchania mojego dgerania non stop z przyjemnoscia poprzebywa w ciszy), przemalowalismy jeden z pokoi, a wieczorami zabawialismy gosci. Po tak dlugiej przerwie bylo o czym opowiadac.

W poniedzialek 20/04 Michal worcil do pracy po 7 miesiacach leniuchowania. Ja postanowilam pojechac do Polski na tydzien i odwiedzic Bytow i Olsztyn.

Postanowilismy utrzymywac ten blog i kontynuowac opisywanie naszych podrozy. Nastepny opis jest z Hiszpani - Costa del Sol. Jesli jestescie ciekawi to zapraszamy.

No comments: