Monday, 18 August 2008

Seattle, USA (Polski)

Po 10godz locie wyladowalismy w Vancouver, gdzie wynajelismy samochod i ruszylismy w 280km droge do Seattle. Niestety na granicy z USA utknelismy w 3.5 godz kolejce - wiec do Seattle dojechalismy o 9 wieczorem, zmeczeni.

Seattle jest polozone w pln-zach rogu USA 150km od granicy z Kanada - 600tys mieszkancow (4mln liczac obrzeza). Michal byl tu juz pare razy na wyjazdach sluzbowych wiec robil za przewodnika. W Seattle spedzilismy 2 dni.

1 dzien - rano (tutejszego czasu, wieczorem europejskiego) wstalismy dosc wypoczeci, Michal poszedl na mala przebiezke po czym ruszylismy na zwiedzanie. Zaczelismy od Microsoft City w Redmond (30km na wsch od Seattle) - tu znajduje sie biura Microsoftu, wlasciwie przypomina to miasto w miescie - mnostwo budynkow polozonych wsrod drzew, boiska, rabatki z kwiatami, sciezki rowerowe - ciezko na zdjeciu uwiecznic ale sprawia wrazenie bardzo przyjemnego miejsca do pracy. Potem pojechalismy do Seattle - glowna atrakcja jest to wieza


pokrecilismy sie po nabrzezu i na kolacje zjadlismy miske owocow morza - Michal byl juz w tej restauracji Crab Pot wczesnie, bardzo oryginalna, przynosza miske gotowanych owocow morza (krewetki, malze, klamsy, kraby), ktora wysypuja na stol, daja sliniaczek, tluczek, deske drewniana i zycza smacznego


W niedziele pojechalismy do fabryki samolotow Boing w Everett - wreszcie wiemy czym sie rozni boing 847 i 877 i dowiedzielismy sie pare ciekawostek np. w samolocie jest 270km kablow elektrycznych, 6mln czesci, pomalowany samolot wazy 400 to 600kg wiecej


Wieczorem pojechalismy do Bellevue - zatrzymalismy sie w hotelu gdzie Michal zazwyczaj mieszkal podczas podrozy sluzbowych (maja swietna silownie tam z basanem wiec Michal nie mogl oprzec sie pokusie i poszedl sobie poplywac). Wieczorem tradycyjnie obiad - porcje sa tu tak duze w restauracjach ze jeszcze nigdy nie udalo nam sie zjesc wszystko (a ci co znaja Michala wiedza ze apetyt ma dosc spory i nie czesto zdarza mu sie nie zjesc wszystkiego).

Dzis ruszamy w droge do Vancouver - tam mamy 1 dzien postoju po czym ruszamy w glab Kanady do Penticton gdzie odbywaja sie zawody. Jak do tej pory nie zrobilismy za duzo zdjec ale mam nadzieje, ze to sie zmieni wkrotce.

2 comments:

uma said...

a o ile ciezszy jest pomalowany slon?

MichaelK said...

najedzony jest na pewno pare kilo ciezszy