Saturday 6 September 2008

Zach Kanada (Polski)

Po 3 dniach w Seatle USA wrocilismy do Kanady - dzien postoju w Vancouver po czym ruszamy do Pendicton (gdzie sa zawody) a potem w Rockies (ciagna sie przez 4,800 km od Kanady do Nowego Meksyku, najwyzszy szczyt 4,401 mnpm).

VANCOUVER - jedno z nielicznych miejsc gdzie mozna rano jezdzic na nartach a popoludniu zeglowac; Stanley Park jest najwiekszym parkiem - naturalny las polozony nad zatoka z mnostwem sciezek spacerowych i tras rowerowych (na zdjeciu widok ze Stanley Park na centrum) - nie ma w Vancouver zabytkow wiec dzien spedzilismy wloczac sie po parku i centrum; wiecej zwiedzania planowalismy w drodze powrotnej ale ze plany nam sie zmienily i wracalismy z Calgary nie udalo nam sie (moze jeszcze kiedyz tam wrocimy)


PENDICTON - 30tys, 400km od Vancouver - polozony w Okanagam Dolinie, slonecznym regionie pelnym winiarni i sadow owocowym (przepyszne brzoskwinie i wisnie); mieszkalismy w przepieknym miejscu - na wzgorzu z widokiem na jezioro pelnym antykow, bez tv z mnostwem ksiazek otoczonym polem winowym; dni minaly nam szybko mimo ze nie robilismy nic - pogoda byla taka sobie, do zawodow bylo 4 dni a w Pendictonie zbytnio nie bylo nic do zwiedzania; nie przywyklismy do takiego leniuchowania wiec czulismy sie troche nieswojo - przeczytalismy pare ksiazek, odwiedzilismy pobliskie winiarnie na probowanie wina;

IM (3.6km plywanie, 180km rower, 42km bieg) odbyl sie w niedziele rano, cieplo ale wietrznie, Michalowi poszlo dobrze 9:41 (biorac pod uwage gorzysta trase bardzo dobry wynik, zakwalifikowal sie na mistrzostwa swiata w Hawajach ale nie wzial - rozsadek nakazywal wzial gore, trzeba troche popracowac)



ROCKIES - 600km, 8 godz z Pedincton - dlugo sie zastanawialismy czy powinismy jechac taki kawal drogi na 3 dni, ale widoki na pocztowkach i przewodnikach byly tak zachecajace, ze postanowilismy zobaczyc czy rzeczywiscie jest tak ladnie; nie rozczarowalismy sie - bylo to jedno z niewielu miejsc jakie widzielismy, ktore wygladaja w rzeczywistosci tak uroczo jak na pocztowkach;

pierwszy dzien spedzilismy w samochodzie zatrzymujac sie czesto w malych miasteczkach na kawe oraz miejscach widokowych; bylo deszczowo i gory przysloniete byly chmurami



ale mimo to udalo nam sie zobaczyc czarnego misia (sa miejsze od grizli)

i moosa


Przez nastepne 3 dni pogoda nie poprawila sie, w dzien bylo kolo 14 a w nocy 4 stopnie i padalo; Pierwsza noc spedzilismy w Field na kampingu - malutka wioska, w ktorej kazdy dom ma powyzej 100 lat

ROCKIES - BANFF - 7tys mieszkancow,najwyzej polozone miasto w Kanadzie (1,463 mnpm) polozone w parku narodowym i jedno z wiekszych w okolicy, z cieplymi zrodlami i blisko do najbardziej urokliwych jezior i gor - tu spedzilismy 2 dni

w pobliszu jest Jezioro Louise (na zdjeciu ponizej) - jedno z najbardzie uroczych jezior, nad nim jest potezny bardzo ekskluzywny hotel;


przestalo padac wiec wybralismy sie na 7km spacer do Jezioro Agnes polozone powyzej Jeziora Louise - jest tam super schronisko prowadzone przez studentow bez elektrycznosci, ciasta i chleb sa pieczone codziennie rano przez nich


JASPER (Rockies) - 230km na pln od Banff, male urocze otoczone gorami


jedzie sie tam Parkway autostrada - polozana wsrod gor, widoki cudowne - jadac tam mielismy tylko 1 postoj i krotki 3km spacer do Bow Lodowca i Peyto jeziora zanim zaczelo padac

jak sie rozpadalo to nie przestalo do konca dnia wiec przez reszte drogi nie za duzo widzielismy gdzyz padalo tak mocno, ze wycieraczki na najwyzszych obrotach nie nadazaly; dojechalismy do Jasper wieczorem i oboje zabralismy sie intensywnie do szukania jakiegos lokum (w takim deszczu nie usmiechala nam sie perspektywa rozbijania namiotu) ale znalezienie lokum okazalo sie trudnym zadaniem gdyz w Kanadzie byl dlugi weekend i wszystko bylo zarezerwowane, po poltora godz wreszcie udalo nam sie znalesc dach nad glowa


powrot Icefield autostrada nastepnego dnia okazal sie bardziej przyjemnym doswiadczeniem - slonce wyszlo, chmur nie bylo i droga minela przyjemnie z postojami - Athabasca wodospad i kolumbia lodowiec


CALGARY - odbywaly sie tu zimowa olimpiada w 1988 roku; dotarlismy w sobote wieczorem, dzien przed powrotem a ze pogoda byla nie za ciekawa wiec zostalismy w hotelu; samolot mielismy w niedziele wieczorem wiec planowalismy sie pokrecic po centrum ale padalo wiec spedzilismy dzien zwiedzajac przez okana samochodu i majac dlugi lunch zanim udalismy sie na lotnisko w droge powrotna do domu

Podczas pobytu, okazalo sie,ze linie lotnicze, ktorymi przyjechalismy zbankrutowaly i wstrzymaly wszystkie loty. Zmuszenie bylismy znalesc sobie nowe polaczenie do domu - udalo nam sie znalesc powrot z Calgary (tylko 130km from Banff), zaoszczedzilo nam 900km droge do Vancouver i dalo ekstra dzien wakacji.

Mimo zlej pogody wyjazd zalicza sie do udanych i jak bedzie mozliwosc to chetnie bysmy wrocili do Rockies pochodzic po gorach

No comments: