Troche nieplanowany przyjazd ale po namowach Sieniawy (Mariuszka kolega z Bali) nie moglismy sie oprzec i nie zajechac zobaczyc Angkor ruin – najwieksze ruiny w Azji z IX do XV wieku. Baza do zwiedzania jest Siem Reap – 400km od Bangkoku, 50min samolotem a z przejazdem naziemnym to jak sie trafi (nasluchalismy sie tyle negatywnych historii wiec polecielismy samolotem).
Po przlocie do Siem Reap jadac do naszego hotelu patrzelismy zdumieni i sie zastanawialismy gdziesmy to wyladowali – oczekiwalismy zobaczyc biedny kraj a widzimy mnostwo wystawnych hoteli i restauracji i cale stada turystow tzw. turystyczna pulapka. Nastepnego dnia zrozumielismy czemu tu tyle turystow – ruiny robia wrazenia, sa wielkie wiec nie odczuwa sie tych tlumow tak jak w miescie.
Najlepsza forma zwiedzania jest tuk-tukiem – wynajem kosztuje $12 na dzien. My przez 3 dni jezdzilismy z tym samym kierowca tuk-tuka Pilo, byl bardzo mily, mowil troche po angielsku i byl bardzo usluzny (jak nas tylko wypatrzyl w tlumie to zaraz podjezdzal) ale dziwne to bylo dla nas uczucie miec kogos do uslugiwania – stwierdzilismy, ze podrozujac publicznym transportem znacznie lepiej sie czujemy.
Zwiedzanie ruin zajelo nam 3 dni (po 8-9 godz dziennie). Ponizej zalaczamy krotki opis swiatyn, ktore wywarly na nas najwieksze wrazenie:
Bayon – swiatynia stojace w samym centrum Agkor Thom (opis ponizej) i nasz faworyt. 54 wieze udekorowane 216 zimno usmiechnietymi twarzami (4 twarze na wieze: pln, pld, wsch, zach). Symbolizm i dokladna funkcja tej swiatyni jest nie znana – niektorzy naukowcy twierdza, ze w tym okresie Kambodja miala 54 prowincje i kazda wieza symbolizuje nadzor nad prowincja. Z daleka Bayon nie jest az tak imponujacy jak Angkor Wat (przypomina troche gure gruzu) ale jak sie wejdzie na gore to naprawde jest dech zapierajacy – te wszystkie twarze patrzace sie na nas. Bayon ma 3 poziomy: 1 pozion = duzy kwadrat zdobiony scenami religijnymi, 2 pozion = mniejszy kwadrat zdobiony scenami religijnymi, 3 pozion = okragly gdzie znajduja sie wszystkie wieze.
Nawet nie majac podstaw historycznych, swiatynie robia niesamowite wrazenie i rzeklabym, ze wieksze niz ruiny w Rzymie i Atenach. Niestety zysk jest wazniejszy od konserwacji. Wejscie jest stosunkowo drogie (1 dzien = 20USD, 3 dni = 40 USD, 7dni = 60USD) i turystow mnostwo ale tylko 10% ze sprzedazy biletow idzie na konserwacje pozostale 15% do firmy paliwowej sprawujacej nadzor administracyjny a pozostale 75% dla ministerswa finansow, ktore nie sponsoruje zadnych renowacji.
Rybny Amok (podobny do zupy curry) to lokalna potrawa tutaj serwowana w lisciach od banana – tak nam smakowala, ze codziennie ja jedlismy na lunch i obiad.

Bylismy tylko 4 dni i to w miejcu bardzo turystycznym wiec nie mielismy okazji dobrze poznac lokalnych ludzi i obyczajow
*** Widok szpitali jest przerazajacy – jadac na wschod slonca o 5 rano pod szpitalem dzieciecym byla juz spora kolejka, gdyz przyjmowana jest tylko limitowana liczba kto pierwszy ten lepszy. Poziom obslugi medycznej jest tak niski ze nawet w przewodnikach turystycznych polecaja jechac do szpitala/lekarza w Bangkoku w razie potrzeby.
*** Mnostwo dzieci zebracych szczegolnie pod ruinami swiatyn starajace sie sprzedac pocztowki/hustki ... bieda tu taka a kraj nie zapewnia zadnej opieki socjalnej wiec rodzice wysylaja dzieci pod swiatynie zarabiac na przezycie zamiast do szkoly (dzieciom trudniej sie oprzec)
*** Z tego co widzielismy, wiekszosc domow poza miastem nie ma pradu ani gazu ani wody biezacej – korzystaja zazwyczaj ze studni a piora w rzece lub jeziorze
*** Kambodza jest na 4 miejscu na swiecie pod wzgledem ofiar od min – widac to na kazdym kroku; czesto spotyka sie osoby bez nog albo rak
*** Stacje benzynowe:
Wyjezdzamy z Kambodzy z bardzo mieszanymi uczuciami ale mamy nadzieje, ze moze jeszcze kiedys tu wrocimy i bedziemy mieli okazje poznac ten kraj z innej strony. Angkor wywarly na nas wielkie wrazenie i jest nalezy do jednych z najbardziej imponujacym miejsc jakie widzielismy podczas naszej podrozy. Niestety zdjecia nie oddaja dostojestwa, wielkosci i piekna ruin Angkor.
1 comment:
Kochani, razem z Wami jestem pelna podziwu dla Angkor - chociaz tylko na podstawie przekazanych przez Was zdjec i opisow, w ktorych jednak wiele osobistych emocji. Dzieki za relacje, gorace pozdrowienia. m.
Post a Comment