Saturday 10 October 2020

Zakopane - 2020-09

Co zmieniło się w Zakopanym od naszego ostatniego pobytu wiele lat temu?
Droga dojazdowa była znacznie lepsza niż pamiętałam.
Zabudowa mniej urokliwa, dziś tak charakterystyczne dla Tatr drewniane domkami ssą rzadkościami otoczonymi nowymi często bez wyrazu nowymi nurowańcami. 
Największym szokiem był znikający las tatrzański, kiedyś piękne okazałe lasy świerkowe giną na oczach. Spustoszenia wywołane przez kornika drukarza są widoczne wszedzie i nie wygląda to ładnie. Świerk nie jest rodowitym drzewem dla Tatr, zasadzenie było iniciatywą hrabiego Zamoyskiego pod koniec XiX wieku. Dziś Tatrzański Park Narodowy ma plany przywrócenia rodowitych drzew w Tatrach  i zniszczone polacie zasadzić bukami, jaworami i jodła.
Szlaki tez się zmieniły, kiedyś naturalne wydeptane ścieżki a teraz powykładane kamieniami chodniki i niekończące sie schody.


Co się nie zmieniło to przepiękne widoki, takie jak pamiętam z przed lat, tak samo czarujące jak te z mojej pierwszej wycieczki do Tatr w szkole podstawowej.

POLANICA - 5 STAWÓW - MORSKIE OKO - POLANICA
20km, 890 m przewyższeń, 5 godz marszu

35min dojazd do Polanicy, miejsce wyjściowe na Morskie Oko, nie stwarza problemy bo busy kursują cały dzień  co parę minut. Potem kupujemy bilet do Parku Tatrzańkiego i razem z tłumami turystów ruszamy asfaltówką do Wodogrzmotów Mickiewicza (30min). Brak staganów wzdłóż asfaltówki rzuca się w oczy.
Za wodogrzmotami opuszczamy asfaltówke i zaczynamy podejście po wylożonym kamieniami szlaku w kierunku wodospadów Sieklawy (70m wodospad jest najwyższy w Tatrach)  i po niecałych 2 godz docieramy do Wielkiego Stawu - jednego z 5 stawów.  Stad już tylko 10 min do schroniska i wymarzonej szarlotki. Ładna pogoda i ładne widoki sprawiają, że spędzamy tam dość sporo czasu i wczesnym popoludniem ruszamy szlakiem niebieskim w kierunku Morskie Oko. Po 1:30 godz docieramy nad Morskie Oko, nie robi aż takiego wrażenia, tłumy turystów, stoliki w schronisku pełne, Morskie Oko w cieniu. Po wciągnieciu kwaśnicy ruszamy nudną asfaltówka w kierunku Polanicy.


DOLINA CHOCHOŁOWSKA - GRZEŚ - RAKOŃ - DOLINA CHOCHOŁOWSKA
18km, 987 m przewyższeń, 5:14 godz marszu

Dolina Chochołowska, najdłuższa dolina Tatr ciągnąca się 11km. Dojazd busem był łatwy. Tym razem jak leniwi turyści pierwsze 7km podjeżdżamy tramwajem turystycznym. Potem 4km łatwego płaskiego marszu to schroniska, największe schronisko w Tatrach, i zaczynamy wspinaczkę na Grzesia. Widoków na początku nie ma bo Idzie się przez las, szybko nabiera się wysokości, szlak z luźnych kamieni nie jest zbyt przyjemny. Po godzinie docieramy na Grzesia i mozolne podejście zostaje wynagrodzone wspaniałymi widokami. Tu po dluższym postoju spokojnie ruszamy w na  Rakoń - latwy odcinek w pięknymi widokami po obu stronach. Rakoń przywitał nas pochmurnie i wietrznie więc  szybko robimy parę foteki zacynamy 2 godz kamienisty na początku stromy powrót do doliny Chochołowskiej.  W schronisku jemy "chochołowska" szarlotkę - najlepsza szarlotka z calego pobytu. Potem 4km po płaskim i ostatnie 7km pokonujemy znów turystycznym busikiem.

Dolina Chochłowska

szlak Grześ - Rakoń
najlepsza szarlotka - szarlotka chochołowska

KASPROWY WIERCH - KOPA KONDRATOWA - GIEWONT - KUŹNICE
12km, 400 m przewyższeń, 4 godz marszu

Pogoda się popsuła, zapowiadają deszcze i burze. Sprawnie rano zbieramy się i jedziemy do Kuźnic  i kolejką linową wjeżdżamy na Kasprowy Wierch. Jest mgliście , wietrznie i zimno. Oryginalny plan był wrócić przez Halę Gąsienicową do Kuznic w 2:30 godz. Ale po krótkiej debacie decydujemy iść kawałek w kierunku Kopy Kondratowej i jak coś to zawrócić. Pogoda się poprawia, widoki wspaniałe i  wiemy, ze podjęłyśmy dobrą decyzje, Na Kopie Kondratowej jest mgliscie i wietrznie ale idąc w kierunku Hali Kondrawej pojawia się słońce na chwilę, widzimy przed nami Giewont i wiemy, ze zrobimy kolejn zmiane planu - być tak blisko i nie wejść nie jest opcją. Wiec ignorujemy szlak na Hale Kondratową i zaczynamy wejście na Giewont. Wiemy od innych turystów, ze kolejka na Giewont w poprzednich paru dniach dochodziła do 2 godz ale dziś jest stosunkowo pusto pewnie spowodu złej prognozy pogody. Zdobywamy Giewont - dumne z naszych 3 dniowych osiagnięć i wiemy ze jak wrócimy do pokoju, siądziemy na balkonie i spojrzymy na Giewont to bedzie teraz wygladał inaczej.
Zejscie przez Hale Kondratową, tam w najmiejszym tatrzanskim schronisku zatrzymujemy się na piwo i zasluzone ciastko, jest to nasza ostatni dzień w Tatrach.

kolejka na Kasprowy Wierch
szlak Kasprowy Wierch - Kopa Kondratowa

Giewont


najmniejsze schronisko w Tatrach na Hali Kondratowej

SKOCZNIA - WIELICZKA
Piątek rano, nasza podróz dobiega końca, Pakujemy się i idziemy po raz ostatni prze Krupówki pod Gubałówke, kupujemy oscypki wsiadamy w auto i ruszamy w drogę. Nie mogliśmy wyjechać z Zakopanego bez zobaczenia skoczni - wiec mały de-tour na kawe i ostatnią szarlotkę tatrzańską.
Następny przystanek to  kopalnia soli w Wieliczce 
Zabytkowa Kopalnia Soli w Wieliczce stanowi jedyny obiekt górniczy na świecie, czynny bez przerwy od średniowiecza do końca XX wieku  Jej oryginalne wyrobiska (chodniki, pochylnie, komory eksploatacyjne, jeziora, szyby, szybiki) ilustrują wszystkie etapy rozwoju techniki górniczej w poszczególnych epokach historycznych W roku 1996 kopalnia została zamknięta i funkcjonuje jako muzeum tylko.
Najbardziej okazała jest Kaplica Św. Kingi, tworzona przez blisko 70 lat fo 1967 roku.

Sw. Kinga - patronka górników soli
Św, Barbara - patronka gorników węgla

Add caption


KRAKÓW
Mimo deszczu  wstajemy rano, spijamy kawę i idziemy pod kościół Mariacki i na wycieczkę po starym Krakowie, prewodnikiem jest były absolwet archeologii na jagielońce. Opowiada ciekawie legendy i historię Krakowa
  • wg legendy, budowę wież zlecono dwum bracion. Jak się okazało, że wieża budowana przez starszego brata przewyższa wieże młodszego brata zaczęła się zazdrośś. Młodszy brat zabilł starszego brata, wieża starszego brata pokryta została dachem a prace nad "niższą" wieżą kontynuowano aż przerosła druga wieże.  
  • wg. legendy, nóż jaki młodszy brat użył do zabicia starszego wisi nad wejściem do sukiennic
  • wg. lenegy smok wawelski został pokonany przez szewca Skuba, wypchał on barana siarką i podłożył smokowi; Smok zjadł barana, siarka zaczęła go palić po czym zaczął pić z pragnienia tak długo aż pękł 
Po szybkim lunchu, idziemy na nastepną wycieczkę tym razem po Kazimierzu. Przewodnik opowiada o historii, o Żydach, o okupacji, o Wajdzie, o Shindlerze.
Po całym dniu chodzenia z wielką przyjemnością zatrzymujemy się na piwo w Singer bar na Kazimierzu, gdzie zamiast solików są maszyny do szycia Singera.


WROCŁAW
W drodze powrotnej krótki przystanek na lunch we Wrocławiu. 
Panorama Racławicka zamnknięta aż do 2021 ale warto się zatrzymać i zobaczyć kolorowa starówkę i zjeść  michę pierogów i pączek na deser.