Friday, 4 January 2013

Sri Lanka (Polski) - 2012/12

Sri Lanka, znana byla do 1972 roku jako Cejlon, jest wyspa polozona na Ocenanie Indynjskim, na pld od Indii. Oficialnym jezykiem jest Sinhale ale sporo ludzi mowi troszke po angielsku, Singlezi wierza, ze sa potomkami lwa, mimo ze lwy nie zyja na wyspie, lew jest na fladze narodowej i popularne lokane piwo nazywa sie "lew".
2 tygodnie to troche malo na zobaczenie wszystkiego co wyspa ma do zaofrerowania - wiec nie chcac tracic czasu po 10godz locie z Londynu od razy ruszylismy w 4.5godz podroz do Dumbali (naszej bazy wypadowej przez pierwsze 3 dni).

Bardzo popularna forma zwiedzania jest wynajem samochodu razem z kierowca na pare dni gdyz drogi sa bardzo kiepskie no i kulrura na drogach znacznie bardzie chaotyczna niz w Europie. My postanowilismy poruszac sie publicznym transportem z wyjatkiem odbioru z lotniska - kierowca na nas czekal na lotnisku i od razu ruszylismy w droge.
pozalewane drogi i niepewnosc czy nasz naladowany plan uda sie zrealizowac troche nas na poczatku przerazily ale 10USD napiwku zadzialalo i okazalo sie ze pozalewane drogi mozna ominac

Sigiriya (lwia skala) - 380m magmowa skala na nizinie, widoczna na km z dala, byla stolica przez 18 lat w V wieku. Na gorze skaly dalej mozna zobaczyc resztki po zabudowaniach palacowych, kamienny tron oraz basen a okolice skaly otacza piekny ogrod wodny. Wg legendy Sigiriya zostala zbudowana przez Kassape, nieprawego syna krola Dhatusena. By przejac wladze zabil ojca (zakopal go zywcem) a jego przyrodni brat uciekl so Indii. Kassapa obawial sie niesamowicie zemsty brata i z tego tez powodu wybudowal i przeniosl stolice do Sigiriya - panowal stad przez 18 lat. Po czym brat wrocil z armia zebrana w Indiach i pokonal Kassape (gdy Kassapy armia sie poddala Kassapa popelnil samobojstwo). Po przegranej w Sigiriya byl klasztor do XIV wieku.
 padalo ale bylo cieplo i mielismy fajny czas - lwia skala okazalo podobnie jak otaczajace ogrody wodne
 jedno ze schodow prowadzacych na gore - nie moglismy sie powstrzymac od zrobienia zdjecia na zabke
malowidla na skale - przedstawialy konkubiny i zony krola (bardzo piersiaste byly)
Na gore wchodzilo sie po waskich stromych schodach - po obu stronach widac ciagle pozostalosci dwoch wykutych w sklae lwich lap

Buddyjka Jaskiniowa Swiatynia w Dambulle jest wpisana na liste UNESCO - swiatynia zajmuje 5 grot w zwisajacej skale z 153 posagami Buddy i 3 pomnikami wladcow. Sciany pokryte sa barwnymi freskami a w powietrzu roznosi sie zapach kwiatow lotosu skladany przez wiernych.
padalo wiec naszym pierwszym zakupem byly okazale 2 kolorowe parasole - nie przeszkodzilo nam to w zwiedzaniu bo plan mielismy napiety

Polonnuwara byla orginalnie uzywana jako wakacyjna rezydencja kroli ale od XI wieku byla stolica. Pozostal wielki kompleks ruin rozpostartych na obszarze paru km porosniety drzewami, Przestalo nawet padac na troche wiec wynajelismy rowery i jezdzilismy wzdluz ruin - super forma zwiedzania dajaca nam niezaleznosc, znacznie lepsza niz byc wozonym tuk-tukiem lub samochodem od ruiny do ruiny.
 

 

 

Kandy polozona w centrum wyspy, otoczona spektularnymi wzgorzami bylo stolica od XVI do XVIII wieku. Tu miesci sie najswietsze miejsce dla Syngalezow - Swiatynia Swietego Zeba, gdzie przechowywany jest zab Buddy. Wg legendy zab zostal wygrzebany z prochow Buddy i zostal przemycony do Sri Lanki przez ksiezniczke we wlosach, ma on chronic Sri Lanke przez 5,000 lat.
 Zab przechowywany jest w bogato zdobionych zlotem i kamieniami szlachetnymi szkatule (7 szkatul jedna w drugiej). Co wieczor tuz przed 18.30 do swiatyni naplywaja tlumy wiernych gdyz wtedy drzwi do skrypty sa otwarte przez godz i mozna zobaczyc szkatule z zebem - zeba nie mozna zobaczyc.
Swiatynie buddyjskie nie przypominaja niczym chrzescijanskich kosciolow - wierni skladaja ofiary z kwiatow lotosu i malych bialuch kwiatkow (podobnych do jasminu), kadzidelka sie pala i swiece migocza - w powietrzu roznosi sie bardzo przyjemny aromatyczny zapach.
Co roku w licu/sierpniu w Kandy przez 10 dni odbywa sie festiwal Esala. Jest to najwieksza celebracja w Sri Lance a na ulicach wielkie procesje tancerzy, miataczy ognia, bebniarzy i przeszlo 100 sloni odswietnie udekorowanych.

40km od Kandy jest sierociniec dla Sloni - Pinnewela, dom okolo 70 sloni. Ciekawa pamiatka z tego miejsca sa notesy/kalendarze i pamietniki wyrabiane z odchodow sloni. Ich dieta zlozona jest glownie z ceclulozy dieta sloni doskonale nadje sie do wyrobu papieru.
Codziennie o 14 wszystkie slonie przeganianie sa przez droge i pobliski market do rzeki - turysci zazwyczaj oblegaja przybrzezne restauracje i placac podwojna cene za piwo moga podziwiac kapiace sie slonie

Najbardziej znanym sloniem jest Sam (z prawej) - ma amputowana prawa przednie kopyto w wyniku czego mocno zdeformowany kregoslup i lewa przednia noge oraz Raj (z lewej), ktory jest stary i slepy.
Niestety w naszej opini sierociniec zapomnial a swoim celu i stal sie fabryka do zaraboania na turystach. Naprzyklad przyjemnosc nakarmienia slonia kosztuje  2USD - wchodzi sie na platforme przy ktorej stoi slon z ciezkimi lancuchami na karku by nie uciekl i daje mu sie 2 banany i kawalek arbuza i po atrakcji (nastepny turysta prosze). Jeszcze bardzie rzenujace jest karmienie mlekiem slonia - przyczepione lancuchem do podlogi slonie wyrywaja sie i nie sprawiaja wrazenia zbyt entuzjastycznych - dostaje sie butelke z wezykiem ktora pracownik wklada do pyska slonia a turysta jedna raka przytrzymuje koniec butelki, robi szybko zdjecye i nastepny turysta prosze. Bylo to szokujace dla nas dlatego ze oczykiwalismy miej komercji, oczekiwalismy sierocinca gdzie slonie chodza, mozna z nimi sie pobawic tak tak to doswiadczylismy w Tajlandii czy ograd z kangurami pod Adelaida.


Nasz nastepny postoj to Adam's Peak, 2243 mnpm, z odciskiem lewej stopy wg buddystow Buddy, wg hindusow Shivy a wg chrescijan Adama (pierwsze miejsce na ziemi gdzie Adam stanal po wygnaniu z raju).
Jest to wielkie miejsce pielgrzymkomym, szczegolnie wielkie tlumy naplywaja miedzy Unduwap (pelnia ksiezyca w grudniu) i Vasak (pelnia ksiazyca w maju). W szczycie sezonu cala droga na szczyt jest oswietlona a po bokach sa male kramiki, gdzie mozna napic sie cejlonskiej herbaty i odpoczac.
Na szczyt wchodzi sie po 4,800 schodach i nam zajelo to kolo 2.5 godz aczkolwiek podczas sezonu wejscie moze zajac i 9 godz z powodu tloku. Zazwyczaj na gore wchodzi sie wczesnie ranem by zobaczyc wschod slonca i uniknac wchodzenia w spiekocie dnia. Gora mimo, ze jest nieregularna podczas wschosu slonca rzuca cien idealnego trojkata.




Nasza baza postojowa byl Dalhausie - stad jest 7km na szczyt, 33km od stacji kolejowej w Hutton (tuk tuk jechal ponad 1godz). Podroz z Kandy zajela nam ponad 3godz ale podroz pociagiem w Sri Lance to przezycie tez godne opisania - na stacjach sa ciagle tablice drewniane nie elektroniczne a pociagi sa niesamowicie przepelnione, ze ciezko nawet torbe gdzies postawic a drzwi i okna zawsze otwarte. My mielismy troche szczescia bo udalo nam sie siedziec na korytarzu w 2giej klasie jako jedynym turysci i localni poczestowali nas jedzeniem, ktorego nigdy sami bysmy nie kupili a dzieci sie na nas patrzyli z zainteresowaniem i odwazniejsze bawily sie z nami.








Ella w krainie herbacianej - najfajniejsze  miejsce wycieczki. Malutkie miasteczko polozone wzdluz wzgorz herbacianych z paroma fajnymi barami na glownej ulicy - mieszkalismy na prywatnej kwaterze u babci, ktora wlasnie odwiedzaly wnuki. Babcia bardzo dobrze godowala, tam nauczylismy sie jesc curry z dyni a na sniadanie dostawalismy soki z owocow, ktorych nigdy przed tem nie widzielismy na oczy. 
Tu spedzalismy wigilie - jedzac curry na naszej kwaterze. W restauracjach palmy byly udekorowane i kelnerzy nosili mikolaja czapki ale nie bylo to samo co atmosfera swiat w Europie.


Na plantacjach herbaty zwinie uwijaja sie tamilskie zbieraczki z workami na glowach. Tylko kobiety maja zwinne na tyle palce by zbierac najlepszej jakosci liscie. Dziennie najlepsze zbieraczki zbieraja do 20kg lisci - zbiera sie tylko 3 mlode liski z konca galezi i musi sie to stac w ciagu 7-10 od ich wyrosniecia (wtedy jest najwieksze stezenie teiny, kolo 80%, po 10 dniu stezenie spada gwaltownie do 20%).




Process produkcji herbaty jest  bardzo prosty (mozna by powiedziec prymitywny).
Zebrane liscie herbaty zaworzone sa do fabryki, gdzie rozkladane sa w drewnianych korytach z metalowa siatka zamiast dna i zostawiane na 8-12 godz by wyschly. Potem podsuszone liscie sa miazdzone (maszyny jak mozdzierze, male cisnienie gdyz chodzi o to by polamac lisc a nie go zmiazdzyc).  Potem nastepuje process fermentacji ktory polega za rozlozeniu zmiazdzonych liscie na metalowych polkach i zostawieniu ich na 20min do 1 godz. Fermentacji nie podlega zielona herbata, tylko czarna. Nastepnie zfermetowane zmiazdzone liscie przepuszcza sie przez suszarke (process trwa 10min, tasma z liscmi przejezdza przez piekarnik). Ostatni process to sortowanie - zazwyczaj sortuje sie herbate na 6 w zaleznoasci od wielkosci. Wysuszona herbate wrzuca sie na takie jakby polki z 6 siatkami o roznej wielkosci - najwieksze czastki pozostaja na gornym sitku a najmiejsze przelatuja na sam dol. Praca przy sortowaniu nie jest latwa, bo w powietrzu unosi sie mnostwo pylu a oczywiscie pracownikom nie daja zadnych mask (czasami zawiazuja sobie hustki na twarz). Pyl herbaciany daje najmocniejsza herbate a duze czastki najslabsza.
Z 5kg swiezych lisci herbaty powstaje 1kg suszonej herbaty.

Lipton herbata jest zwiazana z Cejlonem. Thomas Lipton byl wlascicielem paru sklepikow w Glasgow w Szkocji. Nie znosil on posrednikow gdyz uwazal ze kasuja za duzo. W drodze do Austraia wysiadl w Cejlonie, gdzie w oko wpadla mu podupadla plantacja, ktora kupil i okazal sie to bardzo dobry ruch. Juz po paru latach mogl sprzedawac tania herbate z wlasnej plantacji bez posrednikow. Tak tez droga herbata uwazana za luksus byla sprzedawana w sklepach Liptona za pol ceny, zrobil sie to napoj dostepny dla mas. Ktorola Victoria przeznala Liptonowi szlachectwo (Lipton mial wtedy 48 lat).

Ostatnie oare dni spedzilismy nad morzem.
Najpierw zatrzymalismy sie w Wiligamie na 1 dzien, w osrodeku na plazy z dala od wszyskiego - do pobliskiego miasteczka 15min spaceru po plazy. Miejsce bardzo spokojne, plaza ladna piaszczysta ale woda mimo, ze ciepla to troche brudna. Jest to miejsca, gdzie wielkie osrodki jescze nie dotarly ale sie zblizaja wiec za pare lat bedzie to miejsce zabudowane. Bylo to dobre dla nas miejsce, bo po raz pierwszy w Sri Lance mielismy dzien gdzie nic nie mielismy do roboty, moglismy otworzyc ksiazke i pojsc na spacer do miasteczka. Tu tez wyladowalismy w restauracji gdzie turystow nie widuja za czesto, najedlismy sie po uszy za 2USD wegeterianskiego curry i pierogow pieczonych z kapusta z curry - na stolach zamiast serwetek lezala pocieta gazeta.
 
Nigdy jeszcze w naszych podrozach nie jadalismy w az tak lokalnych miejscach jak na Sri Lance ale nie mielismy problemow z zoladkiem (przestrzegalismy naszych standardowych zasad, zeby myjemy woda z butelki, nie jadamy salad gdyz zazwyczaj myta jest w niechlorowanej wodzie, nie jadamy mies tylko gotowane warzywa). Jedzenie naprawde rozni sie smakowo od tego serwowanego w turystycznych miejscach i jest znacznie tansze.
 
 
Ostatnie 3 dni spedzilismy w Unawanduna - byl to strzal w 10, super miejsce. Wzdluz pieknej piaszczystej plazy sa male hotele i restauracje, ze stolikami na plazy serwujace grilowane na plazy owoce morza, woda czysta jak w broszurze turystycznej. Nasz hotel byl na koncu plazy czyli unikalismy caleo halasu nocnej muzyki. Tam to spokojnie moglismy posiedziec jeszcze pare dni, nawet nie robiac nic.


Galle, tylko 10min autobusem od Unawatuna, 4 najwieksze miasto w Sri Lance zalozone przez portugalczykow w XVI wieku. Stare miasto otoczone jest paro km murem, po ktorym mozna spacerowac. Wewnatrz jest mnostwo bardzo ekskluzywnych sklepow i wspanialych restauracji - my niestety z braku czasu spedzilismy tam tylko pare godz i to wieczorem, ale troche nie dla nas miejsce, bardziej nam odpowiadaja przymorskie kafejki w Unawatuna niz wykwintne restauracje w Galle (mimo, ze ceny w porownaniu z Londynem bardzo przystepne).

Amalangoda, 1 godz autobusem na pln, jest niepozornym miasteczkiem znanym od pokolen z wyrobu masek i tancow szamanskich. Tance szamanskie wykonywane sa by dostac blogoslawienstwo od dobrych bogow i takze by pozbyc sie chorob i zlych duchow.
Sani maski uzywane sa by pozbyc sie chorob. Do dnia dzisiejszego w nowo wybudowanym domu wiesza sie maske nad wejsciem. Podczas inwazji brytyjczykow i portugalczykow, bylo zakazane krytykowanie osob, wiec robiono maski z twarza osob i w ten sposob podczas przedstawien krytykowano ich.
maska to walczania z goraczka
Bylismy tez na kursie gotowania curry, czyli jest szansa, ze jak przyjedziecie do nas w odwiedziny to bedziemy serwowac curry. Ku naszemu zdziwieniu, sri lankan curry jest zancznie lzejsze niz indyjskie (masala, korma ...) i bardzo latwe do zrbienia. Przebojem dla nas bylo curry z ryby i curry z mango (ja mango nie lubie, ale mango curry to palce lizac).
swieze curry - ku naszemu zdziwiniu nie pachnie, dopiero jak sie lisc rozcisnie to unosi sie charakterystyczny curry zapach
Bardzo nam sie podobaly ciezarowki na Sri Lance.
Tuk-Tuk byl naszym glownym transportem poza autobusem, by jezdzic po tamtejszych drogach trzeba miec wprawe i odwage i duzo uzywac klaksonu,
 W autobusach najbardziej nam sie podobaly wizerunki Buddy z przodu autobusow, ktore zapalaly sie jak autobus hamowal. Autobusy sa zatloczone a pierwsze siedzenie za kierowca jest zarezerwowane zawsze dla mnichow, i jesli kolo mnicha jest wolne miejsce to mezczyzna moze usiasc ale kobiety nie sa dozwolone siedziec kolo mnichow.



To by byo naszych wrazen z Sri Lanki. Kraj ciekawy i dalej sie rozwijajacy pod wzgledem turystycznym. Centum, gdzie turystyka sie ciagle rozwija i wiekszosc podrozuje w wynajetym samochodem z kierowca i tym samym nie maja duzego kontaktu z lokalnymi, ludzie sa naprawde bardzo mili i pomocni. Zmienia sie to im blizej dociera sie do wybrzeza, pelnego rezortow i turystow - tam juz sie patrza na przejeznch jak na chodzace pieniadze a dzieci wolaja "daj mi troche rupies". Jedzenie nam bardzo tam odpowiadalo - duzo lekkiego curry i malo chleba. Sri Lanka moze byc droga i tania - cena kaweter od 15 do 80USD a dobry obiad mozna zjesc w lokalnej restauracji za 1USD na osobe lub w turystycznym miejscu za 10USD.

No comments: