Saturday, 3 August 2013

Garmisch-Partenkirchen (Polski) - 2013/07





Bedąc w Niemczech staramy sie poznać okolice, poniżej jeden z naszych bardziej interesujących weekendowych wypadów. Poprzednio zanim gdzieś pojechaliśmy to lubiliśmy trochę poczytać i się przygotować ale tu nauczyliśmy sie spontanicznie wsiadać w samochód i jechać - jak nam się podoba to się zatrzymujemy jak nie to jedziemy dalej. A że krajobrazy ładne to przyjemnie się jedzie i ogląda z okien samochodu
Oberammergau to małe miasteczko, o którym nie słyszeliśmy dopóki przez przypadek się tam nie znalezliśmy.Znane przede wszystkim z malowanych domów przedstawiających sceny ze starego i nowego testamentu oraz drogę krzyzową oraz z przedstawienia Misterium Pasyjne, wystawianego już od 1634. W czasach gdy w okolicach panowała zaraza dżumy i mieszkańcy obiecali Bogu, ze w zamian za ochronę przed dżuma będą wystawiać misterium. No i słowa dotrzymali i po dzień dzisiejszy co dziesięć lat odbywa sie tu przedstawienie, które ściaga tysiące turystów (następne jest w 2020). Sztuka przedstawia sceny z życia Pana Jezusa (zaczyna się od wjazdu ezusa do Jerozolimy) i trwa 7-8 godzin. Udział w niej biorą nie aktorzy ale mieszkańcy (koło 2,000). Kostiumy sa własnoręcznie szyte i jest zakaz używania sztucznych włosow więc mężczyzni hodują brody.
Linderhof Zamek to jeden z trzech pałaców wybudowanych przed Ludwika II (znawy przez jednych ukochanym królem bawarskim a innych szalonym) ale jedno jest pewne, zamki jakie pozostawił po sobie do dnia dzisiejszego zachwycają, szególnie Neuschwanstein inspiracja do czołówki Dineya) - opisany przez nas poprrzenio na blogu.
Na początku sztuka była wystawiana w kościele ale jak zrobiła się popularna i zaczęły zjeżdżać się tłumy to przedstawienie odbywało sie na cmentarzu pod kościołem aż do XIX wieku, gdzie zbudowano scenę na pobliskim polu. Dziś przedstawienia odbywaja sie w teatrze mieszącym 4,700 widzów.

Linderhof to replika Wersalu, podobny kształt i wystrój, na ścianach wiszą portrety kóli francuskich oraz polityków francuskich. Ludwika II był samotnikiem i rzadko miał odwiedzajacych, sypiał w dzień a pracował w nocy. Był samotnikiem do tego stopnia, że w jadalni by unikac kontaktu ze skużbą zainstalowal stół ruchomy, który opuszczano na niższe pietro by go nakryć a potem stół wjeżdżal w góre, często były 4 nakrycią bo Ludwig jadal w towarzystwie urojonych idoli: Louis XV, Marie-Antoinette oraz Mme Pompadour. Zwołoki jego znalezione zostały w jeziorze wczesnym rankiem - okolicznoci do dziś nie wyjaśnione (samobójstwo czy zamach).. 



Zugspitze 2,962 m to najwyższy szczyt w Niemczech. My tym razem poszlismy na łatwiznę i wjechaliśmy kolejką linowa a zjechaliśmy pociągiem (pierwsze 20min jedzie si tunelem wydrazonym w skale potem przez las). Na szycie jest betonowy duży kompleks niemiecko-austryjacki bo szczyt jest na granicy.
Niespodziewaną atrakcją dla nas było zjeżdżanie na sankach ale nie polecamy w krótkich spodenkach.
U podnóża Zugspitzen jest malowniczce jezioro z paroma fajnymi restauracjami serwujacymi makrele z grila (pychota) oraz zimne piwo.
Niespodzianka czekała na nas w Garmisch-Partenkirchen, gdzie wieczorem w centrum byly tlumy lokanych w tradycyjnych stojach. Chwilę póżniej przez miasto przeszła procesja bo własnie byo otwarcie beer festiwal (piwny festiwal).
Garmisch i Partenkirchen były samodzielnymi miasteczkami, aż do 1936 roku gdy Hitler nakazał ich połączenie przed olimpiadą zimową. Ale mimo połączenia do dnia dzisiejszego zachowały one swoją osobowość - Garmmisch jest bardziej nowoczesne a Partenkirchen tradycyjne z malowanymi domami i brukowymi uliczkami. Dla Polakow Garmisch-Partenkirchen kojarzy się głównie z wielką skocznią (w rzeczywistości dużo bardziej przerażająca niz w telewizorze), ktora jest cześcią konkursu 4 skoczni razem z Oberdorf oraz Insbruck i Bischofshofen w Austrii. Record skoczni 143.5m należy do Simmon Amman.
To by było na tyle naszej relacji z wypadu weekendowego. Bardzo byśmy chcieli powrócić do Garmisch-Partenkirchen w Nowy Rok by pooglądać konkurs na żywo. Czy sie uda zobaczymy.

No comments: