Cortina Trail jest krótszą wersją Lavaredo Ultra Trail, jednego z najpopularniejszych biegów w Europie z serii Ultra World Trail. Trasa liczy 48km z 2600m przewyższeń ze startem i metą położonymi w malowniczym miasteczku w Południowym Tyrolu, we Włoszech, Cortina d'Ampezzo. Zimą miasteczko zamienia się w raj dla narciarzy a natomiast latem dla biegaczy.
Po spędzeniu
tygodnia w pracy w Amsterdamie i przy okazji zaliczeniu wspaniałego koncertu
Rogera Watersa przyleciałem prosto do Monachium i Ola odebrała mnie z
lotniska. Po kilku godzinach jazdy
znaleźliśmy się w malutkim i przytulnym apartamencie w Cortina. Pizza tradycyjnie na kolacje i wczesna
noc. Nawet udało nam się uniknąć burzy, która znienacka nadeszła wieczorem.
Następnego dnia
poszliśmy na pyszne śniadanie z tradycyjnym Cappuccino, Ola poszła na trek ze
sportowcami a ja się zarejestrować i odpoczywałem. Trek okazał się w miarę łatwy, 11km i zajął 3
godz. Po Oli powrocie byliśmy oczywiście
gotowi znowu na pizzę włoską.
Lavaredo Trail (dluga wersja) zaczął się o 11 w nocy ale startu nie oglądaliśmy na żywo, tylko na internecie. Temperatura się gwałtownie obniżyła i rzekomo
w górach zawodników czekało -4C. Bylem
zadowolony w tym momencie ze nie startuję w nocy.
Następnego dnia
wstaliśmy bezstresowo, dzięki temu ze start był planowany dopiero na 10 rano,
zjedliśmy śniadanie i po spakowaniu plecaka ruszyliśmy na start.
Zarejestrowanych
było na bieg 1600 osób ale nie było przepychu, po odliczeniu do 10 równo o 10 rano
ruszyliśmy ulicami miasta pod górkę, po 2km już w las i zaczęło się
wspinanie. Bez stresu, powoli bo nie ma
co szybkim startem się zajechać. Po 10km
opuściliśmy las i zaczęły się piękne widoki.
Trasa była najbardziej malownicza jaką do tej pory biegłem.
Wspinaczka ciężka
ale nie było brutalnie stromo, jak sama liczba przewyższeń mówi, wiec do 30km
przybyłem bez żadnych kryzysów. Poza tym
ze 3 razy przekraczaliśmy rzekę i woda po kolana, więc nie udało się butów i
skarpetek utrzymać suchych. Na szczęście
cały sprzęt dobrze się spisywał i buty szybko schły.
Na 30 km, Pass Giau 2236 m n.p.m. spotkałem Ole czekającą z coca cola i żelami.
W samą porę bo już wszystkie 6 które miałem się skończyły.
Po krótkim
przepaku i napełnieniu wody ruszyłem dalej.
Ostatnie 10km to był morderczy zbieg, prosto w dol i stromo. Obyło się bez problemów, chociaż trochę
skurcze łapały. Z radością powitałem
miasto i podbieg pod górkę do mety.
W sumie czas 6:43
i 187 miejsce, z czego bylem bardzo zadowolony.
Trasa przepiękna i obyło się bez żadnych kryzysów. Organizacja na medal i nawet North Face za
darmo piwo rozdawało, które bardzo dobrze smakowało z czym...? Oczywiście z Pizza.
W niedziele, przed powrotem postanowiliśmy zatrzymać się na Col Galina, gdzie był jeden z przepaków i pójść na mały szlak rozprostować nogi do Jeziora Lagazuoi (szlak 419). (szlak 419) .
Z rozprostowania nóg przerodziło się w trochę większą wyprawę, wspięliśmy się do Forcella Averau 2,435 m n.p.m., gdzie poprzedniego dnia szla trasa Cortina Trial. Ubiór nasz nie był optymalny, chodzenie po śniegu w krótkich spodenkach ....
2 comments:
This trail looks a little dangerous but the view is definitely worth it.
buy new york yankees tickets
new york yankees schedule
The terrain seems very rough. It looks dangerous.
compare Gatwick parking
airport parking Gatwick
Post a Comment