O dwa lata starsi, mądrzejsi i bardziej doświadczeni,
ponownie udaliśmy się ku masywowi Mont Blanc. Do drewnianego domku na obrzeżach
Chamonix Ola, Michał, Marysia i Włodziu przyjechali samochodem, by zastać śpiącego na ganku Daniela, który kilka godzin
wcześniej dotarł autokarem z genewskiego lotniska.
Celem głównym była ponowna konfrontacja Słonia z CCC (101 km). Oprócz
tego, Marysia miała wziąć udział w biegach dzieci, Uma – spróbować swoich sił w
MCC (40 km), a wszyscy wspólnie – pokręcić się po Chamonix i okolicznych górach.
widok z naszego domku |
Marysia opisała przebieg zdarzeń na swoim blogu, ale niniejszym,
postaramy się uzupełnić jej sprawozdanie kilkoma zdarzeniami, które w ostatnim tygodniu
sierpnia stały się udziałem całej piątki.
Jak już we wpisach w 2016 r. odnotowano, UTMB sprawia, że Chamonix staje się światową stolicą biegów górskich. Miasteczko tętni bieganiem 24/7. O każdej porze dnia i nocy na główną uliczkę wbiegają zawodnicy kończący swój bieg czy trening. W ogóle, niełatwo natknąć się na osobę, która przyjechała do Chamonix na lazy holiday. Kijkarze, mountain bajkerzy, alpiniści, a nad głowami bezchmurne niebo i setki paralotniarzy.
Jak już we wpisach w 2016 r. odnotowano, UTMB sprawia, że Chamonix staje się światową stolicą biegów górskich. Miasteczko tętni bieganiem 24/7. O każdej porze dnia i nocy na główną uliczkę wbiegają zawodnicy kończący swój bieg czy trening. W ogóle, niełatwo natknąć się na osobę, która przyjechała do Chamonix na lazy holiday. Kijkarze, mountain bajkerzy, alpiniści, a nad głowami bezchmurne niebo i setki paralotniarzy.
Podczas gdy Marysia i Włodziu eksplorowali jaskinię lodową, Słonik i Uma postanowili wykorzystać niedzielne przedpołudnie, by pokonać początkową część wielkiej pętli UTMB z Chamonix do Saint-Gervais. Upał ich nie powstrzymał i po około trzech godzinach obmywali oni swoje mężne, spocone torsy w fontannach Saint-Gervais, by następnie schłodzonymi napojami gazowanymi zacząć uzupełniać utracone elektrolity. Wtedy to pojawiła się Słonisia. Spędziwszy wspólnie w niezwykle miłej atmosferze kolejnych kilka godzin, wrócili do kwatery głównej w Chamonix.
Poniedziałek był trekkingowy dla Marysi, Oli, Włodzia i Słonika, a startowy dla Umichy biorącej udział w MCC. Priorytet startowy w tym 40-kilometrowym biegu o przewyższeniu ponad 2300 m ze szwajcarskich winnic Martigny-Combe do Chamonix mają wolontariusze pomagający przy organizacji tygodnia UTMB oraz lokalni rezydenci. Odstawiwszy Umę na start, Słonik i Junior wrócili do Chamonix, a ta, w ukropie poranka, rozpoczęła wspinaczkę. Pierwsze 17 km wiodło pod górę z 455 na prawie 2200 m n.p.m. Odbywszy kilka przysłowiowych rozmów z Bogiem, zrozumiała ideę przyświecającą organizacji MCC: lepiej pomagajcie w organizacji UTMB niż myślcie o uczestnictwie. A może przegrzanie systemu zaowocowało taką konkluzją?
Zbieg wydawał się być dużo przyjemniejszy. I taki był… na początku. Piękne widoki, kilometry pokonywane w dużo szybszym tempie, narastające stężenie tlenu w powietrzu. Ale po 10 km zbiegania, nogi nie nadążały przebierać. Na obrzeżach Chamonix czekała czwórka trekkerów, w tym jeden, co przybijał piątki. Pokonanie MCC zajęło Umie 7 godzin i 51 minut. Niedzielny wypad do Saint-Gervais był chyba zbyt intensywną rozgrzewką.
Wtorek, to był małpi gaj nieopodal. Gdy Włodziu i Marysia zgłębiali arkana bloczka i stalowej liny, Słonik i
Umicha szukali orzeźwienia w barze vis-à-vis zakwaterowania, a dotarcie
do centrum Chamonix zajęło niemalże tyle czasu, ile potrzebne było na pokonanie
MCC.
Środa była dniem, gdy upały się skończyły. Uma wsiadła do
autobusu na genewskie lotnisko, a gdy mijała tablicę Chamonix, zaczęło lać. W
tym czasie dzielna Marysia pokonywała trasę 1800 metrów, starając się (z
sukcesem) nie zaliczyć dupowania.
Piątkowy CCC (6100 m przewyższeń) odbywał się wg podobnego
scenariusza, co dwa lata wcześniej. Poranny przejazd tunelem pod Mont Blanc do
włoskiego Courmayeur, gdzie o 9:00 ruszyła pierwsza z trzech grup na
101-kilometrową trasę. Ola, Marysia i Włodziu przemieszczali się po Alpach, a
Umicha z Rossem dopingowali Słonika dzięki internetowej transmisji na żywo. Mignął on na zbiegu przy Refuge Bertone.
Było chłodniej, niebo zakrywały chmury, co z pewnością pomagało biegaczom. Słoń nie dał się złamać trasie i po 18 godzinach i 22 minutach zameldował się w Chamonix, ustanawiając tym samym nowy rekord Klubu Biegacza GOCH!!!
Było chłodniej, niebo zakrywały chmury, co z pewnością pomagało biegaczom. Słoń nie dał się złamać trasie i po 18 godzinach i 22 minutach zameldował się w Chamonix, ustanawiając tym samym nowy rekord Klubu Biegacza GOCH!!!
Sobota minęła na regeneracji, uzupełnianiu elektrolitów i
składników odżywczych, dopingowaniu gigantów kończących UTMB (170 km / 10300 m)
i PTL (300 km / 25000 m), a Chamonix kolejny raz udowodniło swą atmosferą, że
zasłużenie określa się je mekką biegów górskich.
C U next year!
No comments:
Post a Comment