Monday, 31 August 2009

Peak District (Polski) - 2009/08

Plany na dlugi weekend nam sie pokrzyzowaly przez wlasna glupote, chcielismy jechac do Polski ale jak sie zabralismy za rezerwacje samolotu to ceny byly tak astronomiczne ze postanowilismy pojechac we wrzesniu a na dlugi weekend udac sie do Peak District.

Peak District to Park Narodowy polozony w centralnej Anglii – 300km na pln od Londynu, kraina wrzosowisk, bagien, uroczych wiosek z domami z kamienia i kilometry szlakow turystycznych i sciezek rowerowych. Tym razem pojechalismy z rowerami z postanowieniem ze bedziemy miesli sportowy weekend.

Ladybower, Derwent & Howden Akwen, 3 akweny polaczone poteznymi tamami, sa idealnym miejscem na dlugi spacer czy przejazdzke. Akweny otoczone sa lasem, mile i relaksujace miejsce. Objechanie wszystkich 3 akwenow to ok. 30km ale trasa jest latwa i w wiekszosci plaska. Rejon zamkniety jest dla ruchu samochodowego, oferuje wynajem rowerow oraz kafeterie. Bylismy tam juz dwukrotnie przedtem i chetnie tam jeszcze wrocimy jak bedzie okazja.


Po poludniu bylismy na festiwalu w Froggatt, gdzie nagrody przyznawane byly za najwieksze warzywa – tak gogantycznej cebuli i pora to jeszcze nie widzialam.


Kolo Hassop (za ksiegarnia, A6020 i B6001) jest nastepny bardzo przyjemna sciezka rowerowa, stara linia kolejowa zostala utwardzona i zmieniona w bardzo popularna sciezke spacerowo/rowerowa. 4 mile przed koncem jest Monsal, przepiekny widok na okolice i sympatyczna kafeteria serwujaca pyszne kanapki (po 20km wszystko dobrze smakuje J).

Curbar Edge jest latwym szlakiem z dech zapierajacymi widokami, wrzosowisko z ciekawymi formacjami kamiennymi wzdluz urwiska. W sloncu wrzos ma przepiekny fioletowy kolor.


Chatsworth House jest miejscem wartym zwiedzania. Dom ksiecia Devonshire nalezy do jego rodziny od XVI wieku, jest otoczony hektarami lasow, przepieknymi ogrodami a w srodku znajduje sie kolecja obrazow i rzeb. Ostatnim razem bylismy w srodku, tym razem zadowolilismy sie bieganiem po parku wczesnym rankiem (ja pedalowaniem na rowerze starajac sie nadarzyc za truptajacym Michalem).
Wyjazd bym tym bardziej sympatyczny, ze zamiast na kampingu zatrzymalismy sie u Jamesa rodzicow w Curbar. Duzo wina poszlo no i wskazowki jakie nam dali sa niezastapione – najlepszy przewodnik nie mozna porownac z wiedza lokalnych mieszkancow.

No comments: