Sunday, 6 September 2015

Sochi - 2015/08


Za pare dni, 31 sierpnia, bedziemy swietowac rok jak przesiedlilismy sie do Moskwy. Okres ten byl zdominowany glownie przez prace. Uwierzyc nam ciezko, ze lato juz sie prawie skonczylo a my prawie nie wyjechalismy poza Moskwe. Troche przypominamy misia, ktory zapadl w dlugi sen zimowy i nie obudzil sie wiosna tylko pod koniec lata.

Rozruszalismy sie dopiero jak Michal postanowil robic “Elbrus marathon” – wyjechalismy z Moskwy, poradzilismy sobie z jezykiem i wrocillismy z fajnymi wspomnieniami. Zacheceni pomyslnym wyjazdem na Elbrus pojechalismy na poszukiwanie lata bo w Moskwie lato bylo kiepskie w tym roku.
W piatkowe poludnie wyladowalismy w Sochi nad Morzem Czarnym, miejscem zimowej olimpiady w 2014. Lokalni taksowkarze nie rozczarowali – osoczyli nas i oferowali konkurencyjne ceny za dowoz do hotelu ale my obstalismy przy publicznym autobusem. No i nie bylismy rozczarowani bo kierowca byl zabawny – opowiadal historyjki o budowie tuneli i konczyl je pytaniem “I w telewizorze pokazywali – tak cala Rosja widziala – widzieliscie tez?” Nasz pierwszy postoj to Krasnaya Polana gdzie podczas olimpiady odbywal sie skoki I zjazdy. Miejsce troche “dziwne”  - wysokie gory otachajace skupisko nowych luksusowych poteznych hoteli, miejscowosc malutka i poza hotelami tylko pare domow mieszkalnych Niby wszystko ok ale nie ma to uroku szwajcarskich chaletow.


Turystow duzo nie widac a ci co sa to wygladaja jakby przyjechali na jednodniowa wycieczke znad morza – hotele wygladaly opustoszale ale moze w zima zarobia na siebie. Nie wpadl nam w oko zaden ze szlakow turystycznych wiec wybralismy latwa opcje i wjechalismy kolejka na 1,840 m n.p.m. Rosa Kutor  Jak dojechalismy to ciemne chmury nadeszly, za duzo nie bylo widac wiec zadowolismy sie piwem w restauracji po czym zjechalismy na dol. Kolejka byla imponujaca – niesamowicie stroma i miejscami strasznie odlegle miejsca miedzy slupami.

W sobote, zjedlismy smaczne sniadanie na tarasie naszego malego hotelu, i udalismy sie na stacje by zlapac pociag o wdziecznej nazwie “Lastoczka” (jaskolka) do Sochi. Lastoczka zostala wybudowana specialnie na olimpiade, pociag szybki, cichy, tani, comfortowy wiec po 1 godz wysiedlismy na stacji w Sochi. Widok z pociagu byl rozczarowujacy, niczym nie przypominajacy “Ocean Road” wijaca sie nad oceanem w Australli. Plaza byla waska i kamienista, wzdluz plazy szly tory kolejowe a potem gesto zabodowane domy i hotele – jeden na drugim.

Nasz apartment okazal sie jednym z wielu apartamentow w poteznym wielopietrowym budynku  polozonym na zalesionym zboczu z ladnym widokiem na morze i kolo sanatorium “Metalurg” – potezne sanatorium za czasow Stalina funkcjonujace do dnia dzisiejszego. Pocieszajacy byl fakt ze w cene wynajmu wliczona byla przepustka na plaze pobliskiego pieciogwaizdkowego Swiss Hotelu – jak na to co widzielismy z okien pociagu plaza byla calkiem spoko – lezaki, reczniki, bar no i piasek przywieziony ciezarowkami. Woda w morzu czysta i ciepla 23stopnie. Moze byc – apartment okazal sie dobrym wyborem.

zachod slonca z naszego apartamentu
W niedziele rano pojechalismy zobaczyc rezydencje Stalina “Zelonaya Roscha”. Jeszcze 2 lata temu bylo to museum polaczone z 12-pokojowym pensjonatem ale teraz budynek  jest w trakcie odnowy i nie wiadomo co bedzie. Pani przewodnik powiedziala nam, ze objekt znajduje sie pod zarzadem jakiej prywatnej spolki i ze oni nic nie wiedza. W zeszlym roku rezydencja Stalina byla zamknieta dla odwiedzajacym przez miesiac z powodu interwencji kanclerza Niemiec Angeli Merker, ktora twierdzila ze to nie jest dopuszczalne by miec museum Stalina gdyz w Niemczech nie ma museum Hitlera. Rezydencja jest w kolorze zielonym nie widzialna z daleka, wylania sie nagle sposrod drzew.  Stalin mial jeszcze pare rezydencji. wszystkie w tym samym stylu co ta w Sochi. Wymagania Stalina byly proste - bezpieczenstwo (mial paranoje na tym punkcie), zakaz luster oraz wszystko mialo byc z rosyjskich materialow (zakaz uzywania materialow zagranicznych).


Sochi bylo ulubionym miejscem letnich wypoczynku Stalina i to za jego czasow infrastruktura niesamowicie sie poprawila a Sochia stala sie popularnym miejscem wypoczynku:  powstaly potezne sanatoria, wybudowano droge (kiedys prospect Stalina dzis prospect Kurortow), powstalo mnowstwo parkow. Stalin tez nakazal budowe jedenasto kilometrowej drogi na szczyt Akhum  w rekordowo krotkim czasie 102 dni. Budowali ja wiezniowie, ktorym w zamian za ciezka prace obiecano zwolnienie.
Dacha Stalina znajduje sie na wgorzu, 10 min dobrego marszu pod stormy stok. Otoczona jest lasem – mieszanka sosny, cisow i eukaliptusow posadzonych w trakcie budowy powoduje, ze zapach powietrza jest bardzo rzezki i unikatowy. Pani oprowadzajaca nas po obiekcie opowiadala ciekawie ale jak to sama mowila za duzo nam powiedziec nie moze bo wszystko jest tajne i tak wlasciwie za duzo nie wiadomo o prywatnym zyciu Stalina. Wiadomo natomiat, ze Stalin byl paronoicznie bal sie, ze ktos zoorganizuje zamach na jego zycie dlatego najlepiej czul sie w otoczeniu ochroniarzy (byly 2 zamachy na jego zycie ale zaden nie byl zamierzony  – pierwszy raz jak pijany rolnik przypadkowo wjechal na moscie w samochod, w ktorym jechal Stalin a drugi gdy lodz ktora plynal Slalin zostala ostrzelana gdyz zapomiano poinformowac sluzby nabrzezne wiec te zgodnie z protokolem oddaly strzaly ostrzegawcze). Stalin bardzo lubil filmy, szczegolnie czarno biale a jednym z jego ulubionych byly filmy Chaplina. Stalin tez lubil grac w bilard, nie byl dobrym graczem ale nie lubil jak dawano mu wygrac. Rzekomo tradycja byla ze ten kto przegra musi wejsc na stol bilardowy i gdakac jak kura (Stalin czesto gdakal). Stalin nie znosil tez zapachu gotujacych sie potraw ani stukotow garkow i talerzy – z tego tez powodu kuchnia byla ulokowana w specialnym skrzydle domu.

Stalin cierpial na reumatyzm i w 1931 lekarze polecili mu kuracje w sanatarium na Kaukazie (mieszanka miejscowych zrodel + morze) Kuracja mu tak pomogla, ze potem wracal tu jeszcze siedniokrotnie na wakacje (wakacje mial dlugie, zazwyczaj od konca czerwca do konca pazdziernika). Dygnitarze z moskwy przyjezdzali na spotkania do Sochi. Stalin nie lubil latac samolotem, lecial tylko raz na konferencje w Teheranie, zazwyczaj podrozowal pociagiem. Nad morze nie lubil chodzic, wiec wybudowano basen do ktorego wode morska przywozili w beczkach.
Stalin to pseudonym bolszewicki, prawdziwe imie to Josef Jugsashvili urodzil sie w Georgi. Mial 2 zony, pierwsza poznal w czasach studenckich zmarla rok po slubie na tyfus, krotko po urodzeniu syna Yakova Druga zona byla znacznie mlodsza, cierpiana na bi-polar disorder a jej smierc jest zagadkowa – oficialnie podaje sie ze zmarla z powodu rozlanego wyrostka robaczkowego aczkolwiek wielu twierdzi ze popelnila samobojstwo/zostala zastrzelona po tym jak wieczorem podczas kolacji poklocila sie ze Stalinem na oczach gosci. Rano juz nie zyla. Razem mieli 2 dzieci: Vitalij i Swetlana.
Najstarszy syn, Yakov, zostal pojmany przez Niemcow w bitwie pod Stalingradem, Niemcy chcieli wymienic go za generala  Paulus  ale Stalin nie wymienil generala za porucznika. Po niedoszlej wymianie syn Stalina zginal w obozie koncentracyjnym, wersje sa rozne, jedni twierdza ze wybieg z baraku wolajac zastrzelcie mnie a inni ze rzucil sie na sruty elektryczne. Vitalij byl pilotem ale prowadzil bardzo rozwiezly styl zycia, czerpal ile sie da korzysci z faktu ze jest synem Stalina i byl alkoholikiem – zmarl w wieku 41 lat z przepicia. Corka Swietlana byla cztery razy zamezna I w 1961 roku zostawila dwujke doroslych dzieci I poprosila o azyl USA. Tam wyszla zamaz po raz kolejny I urodzila corke Olge. W latach 80 powrocila do Rosji ale nigdy nie udalo jej sie odnowic stosunkow z pozostawionymi tu dziecmi – syn zostal znanym kardiologiem a corka zamieszkala na Kamczatce i zajmowala sie badaniem wulkanow, wiec wrocila do USA.

Po ogladnieciu rezydencji zajechalismy do Dendarium– ogrodu botanicznego. Ladny na wzgorzu polozony z przycietymi krzewami I kamiennymi sciezkami ale nam sie chcialo juz polezec na plazy wiec wizyta w parku byla bardzo krotka. Na kolacje poszlismy do restauracji “Bielyje Noczi”  polecanej przez kolege w pracy, najlepsze w calej Rozji himkali.

Ostatni dzien pobytu zaczal sie leniwie – nie chcialo nam sie pakowac i wracac. Ale sie zebralismy i przed odlotem zajechalismy jeszcze na olimpijski stadion. Oryginalny stadion jest adoptowany teraz do Mistrzostw Swiata w pilce noznej w 2018 oraz do F1. Wynajelismy rowery i objechalismy kompleks – duzo betonu, budowle nie az tak imponujace jak w Benjinie no I zbytnio nie ma co tam robic, zobaczyc z zewnatrz i to wszystko.


I tak nasz krotki wyjazd sie zakonczyl.  Piekny sloneczny dzien szybko zamienil sie w ulewna burze – jak wchodzilismy na lotnisko swiecilo slonce a 1.5godz pozniej siedzielismy w samolocie na pasie startowym czekajac by burza i ulewa przeszla. Powygrzewanie sie na sloncu sprawilo nam wiele radosci – dopiero w Sochi uswiadomilismy sobie jak mocno nam brakowalo lata i slonca.

No comments: