Dzień 5
Niedziela
zaczęła się dość wczesnym rankiem od sprawnej ewakuacji z naszego hotelu w San Diego, gdyż 160 mil na północny-wschód od miasta znajduje się Park Narodowy
Joshua Tree, który dżi-pi-es pod nadzorem Słonika obrał za cel, a samochód pod
kierownictwem Słonisi pomknął tam niczym strzała z łuku Indianina z plemienia
Navajo.
Słońce szybko
wychynęło zza chmur, a to, że w Kalifornii zawsze świeci słońce znów było
prawdą. Temperatura z siedemdziesięciu kilku stopni Fahrenheita wzrosła o ponad
30 stopni. Otóż to: jak należy rozumieć 100 stopni Fahrenheita? Przelicznik nie
jest skomplikowany, a wzór wygląda następująco: F – 32 (5/9) =
C. W naszym
przypadku wygląda to następująco: 100 F – 32 = 68 x 5/9 = 38,8 C.
Joshua Tree
National Park uzyskał światowy rozgłos w drugiej połowie lat 80-ych XX wieku
dzięki płycie U2. We wkładce rzeczonej płyty widnieje drzewo Jozuego, zwanym też jukką krótkolistną, a
płyta nosi tytuł rzeczonego drzewa.
Po krótkim
postoju w Yucca Valley na kawę i kremy przeciwsłoneczne, nabycie biletów wstępu do wszystkich parków narodowych w całych Stanach
Zjednoczonych i obejrzenie krótkiego filmu o Joshua Tree National Park, wjechaliśmy do parku przez West Entrance Station (Stacja Wjazdowa Zachodnia).
Park narodowy
położony jest na terenie pustynnym. O tej porze roku, czyli w samym środku
lata, wydawać się może, że jest tu zawsze gorąco i sucho, ale międy listopadem
i majem temperatury są zdecydowanie niższe (czasem nawet minusowe), a w
wyższych partiach gór czasami spada śnieg. Większa wilgotność i niższe temperatury
sprawiają, że flora budzi się do życia, rzeki zaczynają płynąć, a drogi bywają podmywne. Wyschnięte na chwilę obecną krzaki i wypalone trawy kwitną i
zielenią się, a ćmy zapylają drzewa Jozuego.
Pomimo tego, że
to teren pustynny, flora i fauna jest tu bogata. Gatunki żyjące na tym obszarze miast
walczyć z pustynią, nauczyły się na niej żyć. Przykładem niech będzie rzeczone
wcześniej drzewo. Otóż układ korzeniowy Joshua tree stanowi gęsta sieć stosunkowo
płytko pod ziemią usytuowanych wypustek, co ma na celu maksymalne wyssanie
wilgoci z podłoża. Nie jest to jedyny sposób adoptowania się roślin do
ekstremalnych warunków życia na pustyni. Rosną tu niewielkie krzaki, których
korzenie wbijają się na 12 stóp (prawie 4 metry) wgłąb ziemi. Ażeby ‘przywłaszczyć’
sobie całą wilgoć, ich system korzeniowy wydziela związki chemiczne, które
niczym środki chwastobójcze, nie pozwalają rosnąć innym roślinom. Są tu również inne gatunki w okresach większej wilgotności wypuszczające duże liście, które wysychając w
lecie, stanowią ‘płaszcz’ ochronny dla łodygi, podnosząc szanse rośliny na
przetrwanie.
Pomimo
ekstremalnego klimatu, Joshua Tree National Park jest bardzo przyjemnym
miejscem zza szyby klimatyzowanego auta. Nie ograniczyliśmy się jednak jedynie
do przejechania przez, ale niewykle dzielnie przeszliśmy dwoma niedługimi
wytyczonymi szlakami: pierwszym – po Hidden Valley (Ukrytej Dolinie), drugim –
do Barker Dam (Tamy Barker), stanęliśmy na Keys View (punkcie widkowy Keys), by pokontemplować
wspaniałą panoramę z królującą po drugiej stronie doliny górą San Jacinto, której
szczyt sięga prawie 11 tysięcy stóp. Jak poradzić sobie z tym? Przelicznik jest
prosty: 1 stopa = 30,54 cm = 12 cali.
Jedziemy ku Arizonie I-10 (Interstate 10 –
droga międzystanowa nr 10), a temperatura dochodzi do 110 stopni Fahrennheita.
Stanęliśmy w Blythe, ostatniej miejscowości przed granicą z Arizoną na meal w
McDonaldzie. Kolejne z ekstremalnych doznań przed nami – nic już nigdy nie
będzie takie samo...
No comments:
Post a Comment